Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

INFORMACJE
Z kopa w twarz. Śmiertelne pobicie
Szofer uratował niemowlaka
DOM DOBRY po iławsku
Chcemy wind na perony!
Cmentarz w stylu amerykańskim?
Miejsca na urnę nie zarezerwujesz
Sensacyjne znalezisko! Myślałam, że to dzwonek od roweru
Adam Żyliński dementuje plotki: Nigdzie się nie wybieram
Remont wiaduktu: Toniemy w korkach
Dojechali na wstecznym
Leśna Banda!
Burmistrz milioner
Szatan w rękach aniołów
Skarga na szpital. Pytania bez odpowiedzi
Potwór i morderca spod matki serca
Morderstwo przy tartaku
Mąż Niemiec nie jest zły!
Czy Jeziorak odpędza burze?
PSL chce zniesienia dwukadencyjności w gminach
Burmistrz bez zaufania
Więcej...

Forum

48031. 
Odnośnie wpisu numer: 48015

Ten, wyśmiewany przez ciebie, Starosta Iławski ściąga kasę przy pomocy swojego zespołu, m.in. dyrektora Młotka, drzwiami i oknami szerokim strumieniem do powiatu.
Mierny, mizerny i miałki przy nim jesteś i próbujesz zdyskredytować za wszelką cenę.
Najpierw rozlicz ziomków z Ratusza, bo oni choćby i po dwa takie mieli, to i tak jedynie podskakiwać będą, zamiast fruwać w przestworzach jak starosta z ekipą. Na to jedynie mogą z ziemi popatrzeć i pozazdrościć.
 Obserwator
 Iława, Wtorek 18-11-2025

48030. 
Czerwone cienie, białe chmury

W dzisiejszej Polsce, gdzie listopadowa mgła miesza się z pikselowym kurzem mediów społecznościowych, słowo „faszyzm” unosi się często tak lekko i bezwiednie, jakby było po prostu kolejną emotką. Wystarczy patriotyczny szalik, biało-czerwona flaga albo za głośne westchnienie o tym, że ojczyznę można lubić — i już pojawia się ktoś, kto z przejęciem wskazuje: „O, faszyzm!”.

Arystoteles, który zapewne przewróciłby oczami na widok dzisiejszych timeline’ów, pisał: „Cnota leży pośrodku”. W surrealnej codzienności naszego kraju brzmi to jak instrukcja obsługi zebry — niby proste, ale i tak większość widzi tylko biel lub czerń. A przecież prawdziwy faszyzm to totalitaryzm, a nie zwykła, niekrwista miłość do ojczyzny, której bliżej do melancholijnego uśmiechu niż do brunatnych koszul.

Nacjonalizm — w swojej podstawowej definicji — to stawianie interesu własnej ojczyzny na pierwszym miejscu, tak jak ktoś może stawiać rodzinę przed znajomymi. Nie jest to jeszcze ideologia agresji. Problemy zaczynają się dopiero wtedy, gdy miłość przeradza się w dominację. Ale o tym już starożytni mówili: każda cnota, niepilnowana, choruje.

Współczesna polska debata lubi jednak skróty myślowe. Niektóre środowiska — zwłaszcza te o wrażliwości lewicowej — często reagują alergicznie na każdy przejaw patriotyzmu, bo w ich narracji jest on podejrzanie blisko niebezpiecznych ekstremizmów. To nie musi być zła wola; częściej to strategia językowa lub obawa przed odrodzeniem groźnych idei. Słowo „faszyzm” ma dziś ogromną siłę — łatwo nim zarysować moralną linię frontu.

I tak żyjemy: między chmurami pojęć, które zgęstniały jak zimowe powietrze, a tęsknotą za prostą miłością do kraju, która mogłaby istnieć bez podejrzeń i etykiet. Stoicki spokój radzi: oddychaj. Satyryczny uśmiech radzi: śmiej się. A surrealizm podpowiada: noś flagę, jedząc lody w kształcie Pegaza — przynajmniej nikt nie będzie wiedział, co z tym zrobić.

Se-tak-myślę, że w istocie słowa „faszyzm” czy „nacjonalizm” często działają jak retoryczne wytrychy — pojęcia, które mają nie tyle opisać rzeczywistość, ile ją unieważnić. W historii bywało, że etykiety te służyły do eliminowania przeciwników politycznych; w czasach stalinowskich oskarżenie o „faszyzm” potrafiło być pretekstem do całkowitego zniszczenia czyjejś pozycji, a nawet życia.

Dziś ta taktyka wraca w łagodniejszej, medialnej formie: wystarczy przykleić łatkę, by rozmowa przestała być rozmową, a stała się sądem. To najsmutniejsza ironia języka — zamiast opisywać świat, zaczyna nim manipulować. Bo może właśnie o to chodzi w filozofii współczesnej Polski: przestać mylić kolory, zanim zgubimy odcienie.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 18-11-2025

48029. 
Odnośnie wpisu numer: 48024

Nie uwierzycie, że to możliwe!
[...]
[...] udający Burmistrza Miasta Iławy, zaplanował sobie w nowym budżecie miasta 2026 zakup limuzyny służbowej do wożenia swojego nieudolnego dupska za kwotę prawie 200 tys. złotych!
[...]
Budżet miasta zadłużony i na ratunkowych kolejnych ogromnych kredytach. Inwestycji prorozwojowych brak, nie licząc remontu przedszkola z dotacji i betonozy na skrzydle stadionu.
[...]
Śmiech! Żałość...
 radny skrzydłowy
 Iława, Wtorek 18-11-2025

48028. 
Odnośnie wpisu numer: 48020

Krótki traktat o gubieniu słów w epoce scrollowania

Kiedyś Heraklit mruknął ponoć, że „wszystko płynie”. Dziś płynie już tak szybko, że zanim człowiek złoży trzy zdania, treść zdąży go wyminąć na autostradzie bodźców i odjechać w stronę kolejnego powiadomienia. Długie teksty leżą na poboczu jak staromodna biżuteria – niby ładne, niby wartościowe, a jednak nosić tego nikt nie chce, bo ciężko i trochę drapie.

Dzieci nie czytają, bo świat im świeci. Rodzina gubi słowa w codziennym pośpiechu, szkoła próbując je odzyskać, własne podręczniki przerabia na slajdy, a media – cóż, media od dawna porozumiewają się już językiem, w którym zdania mają długość oddechu w biegu. I nie ma w tym nic zaskakującego: gdy ma się mówić krótko, to i myśleć zaczyna się krócej.

W polskim pejzażu późnojesiennym, politycznym i lekko absurdalnym, pojawia się więc postać minister oświaty, która jak kapitan surrealistycznego statku próbuje kierować edukacją, używając megafonu pełnego sloganów, a niekiedy i ciszy. Posłowie rządowi dorzucają do tego chóru osobliwe frazy, brzmiące jak przypadkowo wylosowane z generatora wypowiedzi: trochę sensu, trochę echa, trochę pustki. Zadziwiające, ile można powiedzieć, nie mówiąc właściwie nic.

A my wszyscy, jako społeczeństwo, patrzymy na to z melancholijnym, stoicko-sarkastycznym uśmiechem, jakbyśmy wiedzieli, że w tej całej kakofonii utracone zdania są najmniej winne. Bo może problem nie zaczyna się w dzieciach, lecz w dorosłych, którzy dawno porzucili sztukę dłuższego myślenia, zastępując ją szybką ripostą. Heraklit patrzyłby dzisiaj na to wszystko i wzruszyłby ramionami: skoro rzeczywistość płynie, to i słowa muszą się gdzieś rozlać. Pytanie tylko, czy potrafimy je jeszcze zebrać – i czy w ogóle nam się chce.

Se-tak-myślę... ba, można jeszcze wierzyć, że przyszłość nie jest pasmem nieodwracalnych strat, lecz delikatnym polem, na którym słowa mogą odrosnąć – jeśli tylko zaczniemy je podlewać. Paradoksalnie, im bardziej technologia przyspiesza, tym większa staje się tęsknota za tym, co wolniejsze i głębsze. Być może więc nadejdzie moment przesytu: dzieci znudzą się krótkością, dorośli zmęczą się hałasem, a szkoła przypomni sobie, że jej siłą nie są reformy na konferencjach, lecz cierpliwa rozmowa w klasie.

Jeśli zaś chodzi o „widoki na poprawę”, to są one takie jak cały nasz świat – niepewne, ale możliwe. Wystarczy odrobina świadomości, trochę pokory i choć jeden dorosły, który powie dziecku: „Usiądź, posłuchaj, przeczytaj – to ma sens”. Bo słowa nie znikną całkowicie. One tylko czekają, aż ktoś zechce je znowu podnieść.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 18-11-2025

48027. 
Koniec z papierowym awizo – już od 1 stycznia 2026.
Doręczenia urzędowe wejdą w nową, cyfrową erę. Tradycyjne żółte awizo, które przez lata trafiało do skrzynek, zniknie z obiegu. W jego miejsce pojawią się e-Doręczenia, czyli system, dzięki któremu urzędy dostarczą pisma wyłącznie drogą elektroniczną.
A co z ogromną rzeszą osób w wieku średnim i starszych, pozbawionych komputera? Kolejne masowe wykluczenie społeczne?
 Jarosław
 Iława, Wtorek 18-11-2025

48026. 
Odnośnie wpisu numer: 48021

[...]
Obecne rządzący uznali się za boskich i w sposób siłowy chcą być wieczni. Nawet za ponurych czasów komuny były ustępstwa. Nie może znowu dojść do rozlewu krwi.
[...]
Polacy dadzą sobie radę bez rozkazów UE.
 Marszałek
 Iława, Poniedziałek 17-11-2025

48025. 
Odnośnie wpisu numer: 48024

Nie sama nauka, lecz sztuka intuicji daje człowiekowi oczekiwaną wiedzę.
Czymże jest ta intuicja?
Jest wyczuciem, jakie może zadawać profesor na egzaminie. Wtedy student wie czego może się jednak nauczyć, mimo że jest głąb, oczywiście kapuściany. Obecnie już kapusta zebrana i zakiszona.
Głąbów brak pewnie?
 Marszałek
 Iława, Poniedziałek 17-11-2025

48024. 
Odnośnie wpisu numer: 48015

Jakościowe mamy "elity" lokalne z dyplomami MBA kupionymi ze słynnej prywatnej uczelni Collegium Humanum dla tumanów.
Najpierw w Ratuszu Miasta Iławy wypłynął Burmistrz Dawid Kopaczewski i jego zastępca Krzysztof Portjanko, a teraz w powiecie Starosta Bartosz Bielawski.
Kto jeszcze? Kto jeszcze?
 Szpieg z Krainy Deszczowców
 Iława, Poniedziałek 17-11-2025

48022. 
Odnośnie wpisu numer: 48020

Dziękuję za miłe słowa.
Niestety nie mogę przygotować krótkiego streszczenia, bo mam wrażenie, że esej w dłuższej formie najlepiej oddaje sens tego, co chciałam przekazać.
Serdecznie Pana pozdrawiam.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 17-11-2025

48021. 
Głód i pycha – spektakl rozkładu w teatrze państwa

W Polsce współczesnej coraz częściej widzimy, jak rządzący — niezależnie od barw, szyldów czy haseł — zdają się odlatywać w stronę miraży, które niewiele mają wspólnego z realnym życiem tych, których powinni reprezentować. W surrealistycznej scenerii naszego państwa decyzje zapadają jakby w alternatywnych rzeczywistościach: jedna dla polityków, druga dla mieszkańców. I choć te światy się przenikają, to nigdy tak naprawdę się nie spotykają.

Rządzący przywdziewają maski troski, lecz pod nimi czai się surowa geometria własnych interesów. Zdradzają to drobne szczegóły — jak ich upodobanie do dawania innym/sąsiadom/ tego, czego braknie swoim; jakby dobro własnego narodu było czymś podejrzanym, zbyt przyziemnym, zbyt „plemiennym”. Jakby łatwiej było obdarzać obcych, bo oni nie znają rachunku, jaki powinni wystawić.

W tej scenografii urzędnik przestaje należeć do wspólnoty. Jest jak postać z kafkowskiego labiryntu — szuka bratnich dusz nie wśród swoich, lecz wśród tych, którzy potrafią obiecać mu miękkie lądowanie. Człowiek staje się dla niego zawadą, ciężarem, przypomnieniem, że istnieje coś takiego jak odpowiedzialność.

Nad wszystkim unosi się cień Platona, który ostrzega, że kiedy łaknący osobistego dobra dostają w ręce dobro wspólne, rozpoczyna się rozpad. I choć ten cytat ma ponad dwa tysiące lat, dziś brzmi jak komentarz z bieżącego wydania wiadomości. Ot, ironia historii: technologia się zmienia, lecz człowiek pozostaje człowiekiem — ze swoją łapczywością, z pychą, z gotowością do zdrady na rzecz bardziej błyszczącej monety.

Se-tak-myślę: ku czemu to wszystko zmierza?

Zmierzamy do punktu, w którym państwo przypominać będzie coraz bardziej porzucony teatr. Kurtyna zostanie w końcu podniesiona, ale widownia zobaczy tylko puste fotele, potargane dekoracje i polityków, którzy dalej grają swoje role, choć dawno zapomnieli, że ktoś miał ich słuchać.

Zmierzamy do czasu, w którym pycha i łaknienie władzy skonsumują resztki zaufania publicznego — to nieuchronna kolej rzeczy, gdy ci, którzy powinni stać na straży wspólnoty, wybierają prywatne interesy zamiast odpowiedzialności.

Ale też zmierzamy do przebudzenia. Bo w historii nic nie trwa wiecznie: ani tyrania, ani apatia, ani puste obietnice. Gdy groteska władzy osiągnie punkt kulminacyjny, pojawi się kontrruch — nie z gniewu, lecz z potrzeby powrotu do normalności. Stoickie westchnienie przekształci się w działanie.

I wtedy może, choćby na chwilę, przypomnimy sobie, że państwo to nie teatr, lecz wspólnotowy dom. A domu nie buduje się na piasku cudzych interesów, tylko na trosce o swoich.

A gdy pył opadnie, a zgiełk politycznej farsy choć na moment ucichnie, okaże się, że pod ruinami wielkich słów i pustych gestów wciąż tli się coś uporczywego — cicha, niepozorna potrzeba sensu. To ona, niczym ostatnia żarówka w opuszczonej latarni, przypomni nam, że wspólnota nie gaśnie nawet wtedy, gdy ci u steru dawno przestali patrzeć na horyzont.

Może więc epilog tej historii nie będzie o upadku, lecz o powrocie. Powrocie do prostych prawd, które pycha zawsze próbuje zagłuszyć: że państwo istnieje dzięki ludziom, nie odwrotnie; że troska jest silniejsza niż propaganda; i że naród, choć często milczy, ostatecznie zawsze zabiera głos.

A kiedy zabierze — żadna maska i żadna gra nie ocalą tych, którzy zapomnieli, komu mieli służyć.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 17-11-2025

48020. 
Odnośnie wpisu numer: 48014

Podziwiam Panią, że ma Pani czas pisać takie elaboraty tak często.
Proszę o krótkie streszczenia.
A poza tym jest ok.
 Zbyszek 62
 Iława, Poniedziałek 17-11-2025

48019. 
Janusz Więcek z Kisielic - najbardziej znany Janusz z Kisielic.
Opublikował post czołobitny i pochwalny pod adresem Pani burmistrz Beaty Lejmanowicz.
Chwali ją za przecięcie wstęgi odremontowanej szkoły.
Ten sam najbardziej znany Janusz w Kisielicach nie tak dawno sugerował, że Pani Beata, wtedy jeszcze nie burmistrz lecz radna gminy, ubiera się jak [...] i jest to "niegodne nauczycielki".
Z tekstu łatwo było odczytać o kogo mu chodzi.
Janusz ma spalony mózg etanolem, to jemu można wybaczyć, ale dlaczego Pani Lejmanowicz mu dziękuje pod tym wpisem, to już wielka niewiadoma.
 Cypis
 Kisielcie, Poniedziałek 17-11-2025

48018. 
Cichy anioł w kolejce do kasy

Świąteczny świat miga lampkami, jakby próbował zagłuszyć własną pustkę. W supermarkecie tańczą wózki, a ludzie wypełniają je prezentami niczym puste przestrzenie w sobie. W tym pośpiechu łatwo zapomnieć, że nie wszyscy mają co włożyć do koszyka — niektórzy mają jedynie kieszeń pełną wstydu.

Chrześcijański filozof Gabriel Marcel pisał: „Człowiek naprawdę żyje dopiero wtedy, gdy staje się darem dla drugiego.” Absurd tej myśli polega na tym, że w świecie, w którym liczy się posiadanie, największą wartością okazuje się bezinteresowne oddanie czegoś, czego nikt nie może wycenić — uwagi, ciepła, chwili zatrzymania.

Idąc ulicą, widzimy ludzi-szepty. Milczą, choć ich potrzeby krzyczą. W surrealitycznym teatrze grudnia stoją obok neonowych promocji, jakby przyklejeni do innej rzeczywistości. My mijamy ich, udając, że spieszno nam do lepszego świata — tylko nikt nie wie dokładnie dokąd.

A jednak gdzieś pod tą melancholijną, zimową mgłą, ktoś na nas liczy. Czasem wystarczy uśmiech, który jest jednocześnie sarkastycznym komentarzem do całego chaosu i stoickim ukłonem wobec kruchości życia. Czasem wystarczy drobny gest — torba zakupów, kubek ciepłej herbaty, spojrzenie, które mówi: „Widzę cię, naprawdę cię widzę”.

Święta zbliżają się jak pociąg towarowy pełen reklam i jingli, ale między wagonami wciąż można znaleźć miejsce na odrobinę ludzkiego ciepła. Dobro jest jedynym absurdem, który naprawdę ma sens — i jedynym, który zawsze wraca, nawet jeśli nikt o to nie prosi.

Bo potrzebujący rzadko proszą. To my powinniśmy nauczyć się słyszeć ich ciszę.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Niedziela 16-11-2025

48017. 
Odnośnie wpisu numer: 47974

Ja to bym tego radnego Rozborskiego [...]
[...] [...] [...] [...]
[...] [...] [...] [...]
[...] [...] [...] [...]
[...] [...] [...] [...]
ha ha...
 Zen
 Iława, Sobota 15-11-2025
Odp. 
Swój obelżywy post wpisz jeszcze raz, ale podpisz się prawdziwym nazwiskiem pod stekiem swoich wymiocin.
Po sprawdzeniu tożsamości, opublikujemy.
Dasz radę?
 Modero Kuriero
 KURIER IŁAWSKI, Poniedziałek 17-11-2025

48016. 
Odnośnie wpisu numer: 48015

Patrząc na to całe spektakularne odklejanie się pana starosty powiatu iławskiego od rzeczywistości, trudno się nie uśmiechnąć.
Bo gdy ktoś już nabierze przekonania że awansował do elity tylko dlatego, że trzyma w ręku świeżo wydrukowany dyplom z miejsca, o którym krążą memy, to robi się wręcz uroczo.
Na usta ciśnie się tu tylko jedna maksyma: „kiedy hołota uwierzy, że jest elitą warto przypomnieć słowa, że nawet najwyższa stajenna ranga z osła nie zrobi mustanga”.
 ucho powiatu
 Iława, Sobota 15-11-2025

48015. 
Na salonach polityki wraca sprawa Collegium Humanum i dyplomu Szymona Hołowni.

Podobno w naszym powiecie iławskim także wydarzył się cud edukacyjny: starosta powiatu Bartosz Bielawski [PSL] może się również pochwalić dyplomem MBA z Collegium „Tumanum” - ups, przepraszam, Humanum.

To „uczelnia”, o której krążą legendy - tak słynna, aż jej nazwa wywołuje uśmiech nawet u najbardziej poważnych urzędników czy polityków.

Wygląda więc na to, że powiat iławski ma teraz starostę z „elitarnym” wykształceniem, a my wszyscy możemy spać spokojnie – w końcu nie codziennie spotyka się człowieka, który odhaczył tak wyjątkowy kierunek.

Jeszcze tylko czekam aż ktoś napisze o tym case study do podręczników: „Jak zrobić błyskawiczną karierę - wersja premium”.
 ucho powiatu
 Iława, Piątek 14-11-2025

48014. 
Sznurki, których nikt nie trzyma, a jednak drżą

Prawdziwa władza – ta, o której rzadko się mówi – przypomina mgłę nad zimowym polem: niby jej nie ma, a jednak wilgoć osiada na wszystkim. W Polsce końca roku, gdy dni skracają się szybciej niż cierpliwość społeczeństwa, pytanie „kto naprawdę pociąga za sznurki?” brzmi niemal jak zaklęcie odmawiane nad samowystarczalnością, której wciąż się uczymy, a której koszt niewygodnie odczuwamy w kościach.

Antyczny filozof Heraklit pisał: „Niewidoczna harmonia jest silniejsza niż widoczna”. Współczesne ucho może to odczytać jako sugestię, że największa siła działa tam, gdzie nikt nie patrzy, choć w praktyce częściej oznacza to, że nikt nie wie, kto trzyma młotek, gdy wszyscy dyskutują o gwoździu. Dzisiejszy pejzaż polityczny przypomina absurdalny teatr, w którym aktorzy zmieniają maski, ale kurtyna wciąż skrzypi tak samo. A widownia – czyli my – nie potrafi rozstrzygnąć, czy to jeszcze dramat, czy już kabaret metafizyczny.

W surrealnej logice rzeczywistości polskiej 2025 roku „sznurki” nie leżą w jednym miejscu. Jedne ciągnie ekonomia, inne geopolityka, jeszcze inne – nasze własne oczekiwania wobec państwa. Czy Polskę stać na pełną samodzielność? Teoretycznie tak, praktycznie… jak zawsze: zależy, co rozumiemy przez „stać”. Jeśli chodzi o pieniądze – bilans bywa kapryśny. Jeśli chodzi o wolę – ta jest jak stary zegar: raz tyka równo, raz zacina się w najgorszym momencie, a mimo to nikt nie chce go wyrzucić.

Władza, ta cicha, często nie ma twarzy, ale ma konsekwencje. Nie jest też jednym podmiotem; to raczej sieć napięć i zależności, w której każdy ruch – polityków, instytucji, społeczeństwa, rynków – pociąga inne nici. Absurd polega na tym, że czasem wyglądamy w niebo, szukając tego, kto steruje marionetkami, podczas gdy lalki od dawna tańczą same, zgodnie z mechaniką, którą sami przez lata budowaliśmy.

I tak pozostaje nam melancholijny, stoicko-sarkastyczny uśmiech: może nikt nie pociąga za sznurki w sposób, w jaki chcielibyśmy to sobie wyobrażać. Może to sam system, jak stary surrealistyczny zegar ścienny, wydaje z siebie tykanie, które interpretujemy jako komendę.

A najpotężniejsza osoba na świecie? Być może ta, która potrafi przestać wierzyć, że ktoś inny zrobi za nią całą robotę. Władza cicha, ale nie tajemna – rozsiana w miejscach, które rzadko uważamy za istotne. Właśnie tam, gdzie kończy się spektakl polityczny, a zaczyna codzienność.

I gdzie każdy sznurek, po dokładnym obejrzeniu, okazuje się jednak mój, twój, nasz.

A co na to Stwórca? Gdyby rzeczywiście pochylał się nad naszymi sznurkami, zapewne uśmiechnąłby się z lekkim znużeniem. Jego nakazy i zakazy, te najstarsze, są przecież boleśnie proste: nie krzywdź, nie kombinuj ponad miarę, nie udawaj, że wiesz wszystko. Reszta to nasza własna, nieco chaotyczna interpretacja instrukcji obsługi świata.

Możliwe, że Stwórca, patrząc na zawiły polski teatr, rzekłby jedynie: „Róbcie swoje, lecz pamiętajcie, że wolność to nie prezent, lecz zadanie.”

I może właśnie w tym zadaniu – niespektakularnym, cichym, wykonywanym codziennie – kryje się jedyna władza, której naprawdę nikt nie może wam odebrać.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 14-11-2025

48012. 
Odnośnie wpisu numer: 47995

A co z tą szaloną aplikacją w telefonach, która rzekomo miała pomagać w udrożnieniu miasta?!
Jakie są efekty oprócz tego, że ktoś zbił kilka bąków politycznych? Czy działa ta aplikacja? Czy tylko bicie piany i walenie na chama w ekrany naszych telefonów i stron internetowych po to tylko żeby wzbudzić zainteresowanie atencjuszek?
Oby głupi lud mówił, że ten, który urodził się przy szlabanie - po środku niego stanie i otworzą się szerokie wrota ku wolności, a korek aut będzie już tylko wiecznym zapomnieniem... Bezrobocia nie będzie, partia będzie rządziła wszechświatem, tylko oh i ah... Będzie Cud nad Jeziorakiem.
 Kolejowa
 Iława, Czwartek 13-11-2025

48011. 
[...] [...] [...] [...] [...]
[...] [...] [...] [...] [...]
[...] [...] [...] [...] [...]
[...] [...] [...] [...] [...]
[...] [...] [...] [...] [...]
[...] [...] [...] [...] [...]
 Czynnik społeczny
 Iława, Czwartek 13-11-2025
Odp. 
Znowu błędnie wypełniona rubryka „Odnośnie wpisu numer”.
Podany numer nie istnieje lub odnosi się do nieistniejącego wpisu.
Mimo wielu próśb, brak reakcji autora w kolejnych wpisach.
 moderator dyżurny
 KURIER IŁAWSKI, Piątek 14-11-2025

48009. 
Odnośnie wpisu numer: 47996

A tak w kwestii kredytów.
Oczekuję informacji jak duże kredyty na rok 2026 zaciągnąć będzie chciała Pani burmistrz Lejmanowicz, która tak krytykowała zadłużenie Gminy Kisielice [w poprzednich kadencjach].
Tak miała nie mieć już na papier toaletowy, tak skarbnik Halik opowiadał na spotkaniach wiejskich jak to "gmina umiera z głodu ze względu na kredyty". Zaraz się okaże jaką ona oszczędnościową politykę przyjmie, jak bardzo będzie "unikała kredytów". [...] Zobaczymy ile na początku było udawanego lamentu i zwykłej nieprawdy, a ile realnych problemów z zadłużeniem.
Lejmanowicz kłamała czy nie? Jeśli weźmie kolejne kredyty - kłamała, a może nie kłamała i nie weźmie kredytu, no bo oszczędza. Oto jest pytanie. Już niedługo będzie wiadomo.
 Czytelnik Kuriera
 Goryń gmina Kisielice, Środa 12-11-2025

48008. 
Modernizacja pod przymusem, czyli jak nauczyć kota korzystać z aplikacji do medytacji

Człowiek uzbrojony w smartfon i strach przed byciem „nienowoczesnym”, wyrusza na wojnę z samym sobą. Modernizacja przychodzi jak urzędnik z megafonem — mówi łagodnym tonem, ale tonie w nakazach. Instalujemy aplikacje, systemy, strategie, reformy. Wszystko po to, by świat działał szybciej, choć nikt już nie wie, dokąd ten świat pędzi i kto siedzi za kierownicą.

Jak rzekł Heraklit: „Jedyną stałą rzeczą jest zmiana.” Ale gdyby żył dziś, pewnie dodałby z przekąsem: „…i aktualizacje systemu co tydzień.”

Zmieniamy więc, modernizujemy, wdrażamy, przystosowujemy się — czasem z wdziękiem, częściej z grymasem. Bo oto każda nowa technologia staje się rytuałem posłuszeństwa wobec chaosu, który przybiera formę postępu.

W tym wszystkim tkwi pewien surrealistyczny absurd: modernizacja jest jak sen, w którym budzisz się tylko po to, by wgrać nową wersję samego siebie. Melancholia sąsiaduje tu ze śmiechem — stoickim, bo nic nas już nie dziwi, i sarkastycznym, bo przecież wszystko miało być lepiej.

A jednak, w tym przymusie odświeżania świata, jest coś ludzkiego — ten cichy bunt w sercu, które mówi: „Nie chcę nowej wersji. Chcę po prostu działać.” Ale system odpowiada chłodno: „Aby kontynuować, zainstaluj aktualizację.”

I tak stoimy — pół kroku w przyszłości, pół w absurdzie, z ironicznym spokojem i ciepłym uśmiechem, jakbyśmy właśnie zrozumieli, że modernizacja to tylko kolejny mit, który próbuje nas uratować przed nami samymi.

Update: „Aktualizacja duszy 2.0”

Modernizacja przyszła nie z wyboru, lecz z powiadomienia. Kliknęliśmy „Zgadzam się”, bo tak było szybciej — a potem już tylko wirowaliśmy w chmurze, nie mając czasu spojrzeć w niebo.

Heraklit mruga z wieczności: „Panta rhei” — wszystko płynie. Ale dziś płynie w sieci, między kablami a komunikatem „błąd połączenia”. W imię postępu uczymy się nowych sposobów milczenia — przez ekrany, formularze, sztuczne głosy troski. Nowoczesność śmieje się cicho, jak urzędnik, który nie pyta, tylko podpisuje.

A my? Z melancholijnym spokojem i stoickim sarkazmem instalujemy kolejną wersję siebie, wierząc, że tym razem to już naprawdę naprawi świat.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 12-11-2025

48007. 
MICHAŁ PYZIK vel „drag queen Konfucjana”, chwalący się zamiłowaniem do Rosji, został zatrudniony w państwowej spółce Totalizator Sportowy na stanowisku „Głównego Specjalisty ds. Różnorodności, Inkluzywności i Wizerunku Pracodawcy”. Stanowisko utworzono specjalnie dla niego.

W przeszłości publikował m.in. foto pod portretami Putina, wyrażał żal, że nie udało mu się przeprowadzić do Rosji, wstawiał foto z rosyjskimi symbolami i funkcjonariuszkami, oraz pisał, że „nie ma jak u mamy Rosji” i sugerował chęć ubiegania się o rosyjskie obywatelstwo.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 11-11-2025

48006. 
Polska spadła na 6. miejsce od końca w nowym rankingu państw UE pod względem mediany dochodu po uwzględnieniu siły nabywczej.

Medianę w Polsce względem kosztów życia oszacowano na 12 tys. €, gdy średnia UE to 21,5 tys. €. Główna przyczyna pozycji Polski: niższa produktywność i struktura gospodarki (mniejszy udział sektorów wysokiej wartości) w porównaniu do krajów zachodnich.

Najwyższą kwotę ma Luksemburg (51 tys. €), a najniższą w Europie notuje Albania (3 tys. €).

Źródło: EuroStat
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 11-11-2025

48005. 
Święto, które samo siebie obchodzi

Co roku, 11 listopada, rzeczywistość w Polsce zapada na osobliwą przypadłość: rozdwojenie jaźni. Władza świętuje – pompatycznie, hieratycznie, w rytmie kolejnych przemówień, jakby każde zdanie miało możliwość wprawienia historii w ruch. Lud natomiast odpoczywa, zajmuje się zwykłymi zajęciami, jakby to wszystko było jedynie krótkim wydechem między dniem powszednim a kolejną dostawą obowiązków. I tak od lat: naród w dresie, państwo w galowym mundurze.

Może to właśnie w tym rozdwojeniu kryje się melancholijno-stoicki surrealizm naszego święta. Absurd nie jest tu krzykiem, lecz szeptem – ten dzień potrafi jednocześnie unosić się nad przeszłością i tkwić po kostki w teraźniejszym błocie codzienności. Władza celebruje „ducha narodu”, lud celebruje wolne od pracy przedpołudnie. Obydwie strony twierdzą, że to właściwe.

Zdumiewająco trafnie brzmi w tym kontekście lakoniczna rada Epikteta: „Nie rzeczy nas martwią, lecz nasze mniemania o rzeczach.” Może więc święto nie ma jednego znaczenia, lecz tyle, ile osób akurat przewraca naleśniki, wkłada szalik patriotyczny lub przewija przemówienie w internecie.

A jednak w tym pozornym chaosie czai się subtelna harmonia. Surrealistyczna, lekko ironiczna, jakby sama historia uśmiechała się pod nosem: nic nie jest na swoim miejscu, ale wszystko jest dokładnie tam, gdzie zazwyczaj bywa. Święto obchodzi się samo, lud odpoczywa, władza gestykuluje, a listopad po prostu robi to, co listopad potrafi najlepiej – przypomina, że żadna forma wolności nie jest tak trwała jak chłód i mgła.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 11-11-2025

48004. 
W Iławie gorąco – nie tylko w piekarniku burmistrza 😅
Zamiast zajmować się problemami mieszkańców, lepi rogaliki.
Może ktoś mu przypomni, że nie każdy ma tak słodko?
 Odwołać Burmistrza Iławy
 Iława, Poniedziałek 10-11-2025

48003. 
Łagodny profil wilka, czyli o sztuce karmienia iluzją

Ten sam, przewrotny spektakl powraca w każdej epoce: pasywne stado, samozachwycony drapieżnik i rytm codziennych zniknięć, który z czasem zaczyna wszystkim wydawać się naturalny. Historia wilka i owiec nie jest więc baśnią, lecz archaicznym rytuałem, który współczesność jedynie przebiera w garnitur, uśmiech i konferencję prasową.

Dziś również oglądamy tę starą sztukę, choć scenografia jest bogatsza, a dźwięk bardziej cyfrowy. Wilk nie zawsze ryczy – częściej przekonuje, że troszczy się o owce, że jedynie „te głupie” muszą odejść, zwykle dla dobra reszty. Owce słuchają, bo chcą wierzyć, że należą do kategorii mądrych. Współczesny drapieżnik wie, że najskuteczniejszą dominację osiąga się nie strachem, lecz komfortem – szczególnie tym fałszywym.

A jednak można zapytać, czy w tej pradawnej przypowieści wilk nie jest po prostu starym znajomym ludzkości – tym, którego tradycja chrześcijańska nazywa kusicielem. Wtedy opowieść nabiera nowego, poważniejszego wymiaru: drapieżnik nie tylko oszukuje owce, lecz przede wszystkim odciąga je od jedynego bezpiecznego pastwiska, jakim jest prawo miłości i Dekalog. W perspektywie wiary to nie owce są naiwne, lecz człowiek, który uwierzył, że sam, bez Boga, odróżni głupotę od mądrości.

A przecież, jak powiada św. Augustyn: „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. W takim świetle dramat stada przestaje być anegdotą o polityce czy relacjach; staje się uniwersalną przypowieścią o tym, jak łatwo ulec głosowi podszytemu troską, a w istocie prowadzącemu ku zwiedzeniu.

Absurd polega na tym, że stado zaczyna samo odgrywać rolę strażników własnego spokoju: wyśmiewa tych, którzy pytają, szepczą, wątpią. Zjawisko to nie dotyczy wyłącznie polityki; przenika relacje międzyludzkie, korporacyjne biura, rodzinne stoły. Wszędzie tam, gdzie wygodniej jest podtrzymać iluzję niż zmierzyć się z prawdą. Melancholijny stoicyzm każe nam przyjąć to z łagodnym uśmiechem – ludzie od tysięcy lat wolą narrację, która koi, niż diagnozę, która boli.

A jednak pozostaje pytanie, być może najważniejsze: czy wilk naprawdę musi istnieć? Czy to on tworzy owce, czy owce tworzą wilka? Heraklit przypominał, że konflikt jest ojcem wszystkiego, lecz jeśli istnieje jedno wyjście poza ten krąg – to właśnie w wierze, w obecności Boga Jednego, który nie karmi iluzją, lecz wzywa do wolności. Może więc absurd tego świata polega na tym, że im bardziej boimy się wilka, tym łatwiej pozwalamy mu mówić, kim powinniśmy być, zamiast wrócić na to pastwisko, które od wieków pozostaje otwarte.

Każda epoka, także nasza, stoi na tej samej kruchej scenie: wilk, który udaje przyjaciela, i owce, które udają, że w to wierzą. A nad wszystkim unosi się lekko sarkastyczny, stoicki uśmiech losu, jakby chciał powiedzieć: „Przecież znacie to zakończenie, a i tak gracie dalej.”

„Charakter człowieka jest jego losem” (Heraklit).
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 10-11-2025

48002. 
Mam pytanie do lokalnych demokratów i aktywiszczy.

Wasz gangster, udający ministra, nawet nie kryje, że łamie prawo, przede wszystkim Konstytucję RP. Po bandycku prowadzi polityczną wendetę wobec opozycji parlamentarnej i... nikt nie reaguje.

Komisja Europejska milczy jak zaklęta i udaje, że nic złego się w Polsce nie dzieje. Organizacje praw człowieka zapadły się pod ziemię. Deklarowani obrońcy praworządności "tak jak my ją rozumiemy" zniknęli. Tylko Berlin klaszcze, chwali i kibicuje "swojemu człowiekowi w Warszawie".

W tym czasie Tusk ręcznie steruje nie tylko parlamentem, ale nawet sądami i prokuraturą, wprost do kamer telewizyjnych wydając z góry wyroki na polityków opozycji: "Ziobro wracaj, będziesz skazany". Istna Białoruś w wydaniu łukaszenkowskim i powrót do czasów stalinowskich.

[...] [...] [...]

Zastanawia, nie tylko mnie. Gdy dzieją się takie niesłychane rzeczy, gdzie dzisiaj są ci wielcy "obrońcy wolnych sądów i Konstytucji", którzy wystawali przed budynkiem Sądu Rejonowego w Iławie ze świeczkami i, niemal rwąc histerycznie włosy z głowy, skandowali i wymachiwali Konstytucją?

Gdzie jest dzisiaj m.in. radny miejski Iławy Dariusz Paczkowski [KO], który organizował przed iławskim sądem pikietę w duchu "walki o demokrację"?

Gdzie jest burmistrz Dawid Kopaczewski [Lewica], który przed drzwiami sądu jak pogardzana moherowa babcia, klęczał i modlił się ze świeczką?

Pytam się: gdzie Panowie dzisiaj jesteście, gdy łamana jest Konstytucja RP i wywracany porządek prawny? Czemu nie reagujecie? Czemu teraz milczycie? Czemu nie krzyczycie w obronie sędziów? Czemu nie bronicie demokracji i zasady trójpodziału władz?
 Krzysztof Zięba
 Iława, Niedziela 09-11-2025

48001. 
Odnośnie wpisu numer: 47997

"Zegar już odmierza czas..."
Ale co odmierza? Dla kogo odlicza? Wobec czego?

Żeby napisać coś od siebie nie trzeba być od ekipy Kopaczewskiego, wystarczy wiedzieć, że Młotek nadaje się do otwierania szlabanu. I tyle.
 Szum tataraku
 Las Eczno, Niedziela 09-11-2025

47999. 
O fabrykach złudzeń i niewolnikach monetarnych snów

W czasach, gdy każde kłamstwo nosi krawat i ma własny profil w mediach społecznościowych, propaganda przestała być narzędziem – stała się rytuałem. Kiedyś przynajmniej wymagała drukarni i dymiących maszyn, dziś wystarczy algorytm i dobrze dobrany hashtag. Kłamstwo zyskało certyfikat autentyczności, a przeinaczenie – dotację unijną.

W Polsce roku bieżącego, tej melancholijnej republice nad Wisłą, teatr polityczny gra bez przerwy, choć aktorzy już dawno zapomnieli tekst. Publiczność też nie pamięta, dlaczego przyszła – ale bilety i tak są droższe niż w ubiegłym sezonie. Rządzący z powagą głoszą nowy porządek, w którym dobro wspólne mierzy się w punktach poparcia, a prawda – w liczbie lajków.

Politycy, niczym dawni alchemicy, próbują przemienić błoto w złoto – tyle że ich złoto to konferencja prasowa, a błoto to rzeczywistość. Z precyzją retorycznych kuglarzy wykrzywiają fakty tak, by nawet lustro zaczęło im przytakiwać. W jednym zdaniu potrafią obiecać wolność i nakazać milczenie, w drugim – ogłosić, że czarne jest białe, a inflacja to w gruncie rzeczy znak siły gospodarki. Każde kłamstwo otulone jest miękkim pledem troski o obywatela, który z wdzięcznością dziękuje za to, że może nadal spać spokojnie w świetle telewizyjnych jupiterów.

To, co Arystoteles nazywał rozumem, dziś zamieniono na komunikaty prasowe i narracje sponsorowane. Jednak, w tym całym surrealistycznym karnawale absurdów, wciąż gdzieś tli się iskra ironicznego spokoju. Stoicka świadomość, że wszystko to już było – tylko aktorzy inni, rekwizyty świeższe, a marzenie o kontroli – wieczne jak sen bankiera o bezdechu długu.

I tak człowiek współczesny, uzbrojony w kartę kredytową i przekonanie o własnej wolności, z melancholijnym uśmiechem podłącza się do systemu, który łagodnie go dusi. Bo przecież nie ma niewolnictwa – są tylko „nowoczesne formy uczestnictwa w rynku”.

A propaganda? Ona tylko szepcze z uśmiechem: spokojnie, wszystko jest pod kontrolą. Ale każda iluzja ma swój termin przydatności. Kiedyś, może nie jutro i nie za dekadę, fasada zacznie pękać – nie z hukiem rewolucji, lecz z cichym trzaskiem zmęczonej konstrukcji. Bo nawet najbardziej dopracowane kłamstwo ma w sobie mikropęknięcie prawdy, przez które zaczyna sączyć się rzeczywistość. Kiedy to wszystko pierdolnie...

Ludzie, znużeni wiecznym spektaklem pozorów, zaczną dostrzegać, że scena, na której klaszczą, jest zrobiona z tektury. I wtedy, w sposób zupełnie nieheroiczny, wszystko to po prostu się rozsypie – jak bańka informacyjna w poniedziałkowy poranek. Nie będzie huku, nie będzie rewolucyjnych sztandarów – raczej długa cisza, w której nagle zrobi się bardzo, bardzo jasno.

Bo kiedy system sam się przeżuje własną retoryką, kiedy propaganda stanie się zbyt ciężka, by ją połknąć nawet z popitką cynizmu – wtedy to wszystko pierdolnie, jak mówią prości ludzie, czyli po prostu wróci do naturalnego stanu rzeczy: do chaosu, z którego wyrosło. I może dopiero wtedy, wśród gruzów narracji i resztek sloganu, człowiek przypomni sobie, że prawda nie potrzebuje rzecznika.

A kiedy kurz propagandy opadnie, świat stanie się dziwnie lekki. Transparenty zbrązowieją, telewizory będą mrugać pustym sygnałem, a mikrofony zardzewieją od milczenia. Na ulicach pojawi się coś, czego nie było od dawna — prawdziwa cisza.

Nie będzie końca świata, nie będzie kataklizmu. Po prostu zgaśnie światło w jednym wielkim studiu telewizyjnym, a kamera – ta, która patrzyła na nas wszystkich – wreszcie mrugnie i zasypie. I wtedy, może po raz pierwszy od dawna, człowiek westchnie z ulgą, spojrzy w niebo i powie półgłosem, z melancholijnym uśmiechem:
— No, to wreszcie pierdolnęło.

„Największym błędem jest mniemać, że wszystko można naprawić prawem.” — Arystoteles
 Natasza-peegerówka
 Susz, Sobota 08-11-2025

47998. 
Po rencie wdowiej, świadczeniu wspierającym, mamy kolejny kapiszon rządu uśmiechniętej koalicji: Bon Ciepłowniczy. Bon z którego skorzystają mieszkańcy tylko dużych miast, a małe miejscowości takie jak Iława, Lubawa, Nowe Miasto, Susz, Kisielice, Zalewo, Biskupiec - niestety nie (pomimo tego, że płacimy za ogrzewanie wysokie rachunki).

Widać, że świadczenia, którymi chełpi się Koalicja Obiecywaczy to pomoc dla tylko wąskiego grona obywateli. Warunki jakie stawia się chętnym do skorzystania ze wsparcia państwa są tak skonstruowane, że ludzie bardzo często się zniechęcają - i o to chodzi. Wszak wszystko to robione jest z zamiarem aby jak najmniej osób mogło skorzystać z ulg i dopłat, które poprawiłyby stan budżetu domowego.

Ich chwalenie się w mediach jak to obecna koalicja pomaga ludziom mniej zamożnym i niepełnosprawnym można włożyć między bajki. Dzisiaj brakuje pieniędzy na wszystko: na szpitale, szkoły, samorządy itd.

A miało być tak dobrze, wszak ponoć wyprzedziliśmy Japonię! Ha!
 Krzysztof Zięba
 Iława, Sobota 08-11-2025

47997. 
Odnośnie wpisu numer: 47993

Niesamowita zbieżność.

Czy zauważyliście, że im bardziej burmistrzowi Kopaczewskiemu nie idzie z rządzeniem Iławą, tym mocniejsze i bardziej osobiste ataki na radnych opozycji, w tym ostatnio przede wszystkim na radnych Młotka i Rólkiewicza? Ta zależność jest aż nadto widoczna. To schemat znany dobrze jeszcze z kampanii.

Klasyczne odwracanie uwagi. Zamiast rozmawiać o konkretach i braku efektów pracy całego ratusza, jak choćby o utracie gigantycznych pieniędzy zewnętrznych na budowę ulicy Jagiełły, próbuje się na wszelkie możliwe sposoby zdyskredytować opozycję. Słabe to i bardzo przewidywalne.

Nie trudno się domyślić, komu na tym zależy i kto za tym stoi. Może niech ludzie burmistrza Kopaczewskiego i on sam skupią się wreszcie na pracy, bo naprawdę słabo im idzie.

Mądrzy wiedzą jakie kompetencje i wiedzę ma ten "Młoteczek", a "idiotów nie ma co przekonywać bo najpierw sprowadzą Cię do swojego poziomu a potem pokonają doświadczeniem".

Oj boją się tego Michałka, boją. Śmieszy to strasznie, bo czym bardziej burmistrzowi pali się koło tyłka, tym zajadlejsze ataki. To nic nie da. Zegar już odmierza czas... tik-tak... tik-tak... tik-tak...
 Odliczanie czas start
 Iława, Piątek 07-11-2025

47996. 
Ludzie z bloku w którym mieszka Pani burmistrz Beata Lejmanowicz mówią, że znowu pcha pod siebie [...]. Tym razem załatwiła na remont tego bloku 300 tysięcy złotych. Mają dostać niską pożyczkę, którą będzie wspólnie z nimi spłacała komunalka.
Co tu się do diabła dzieje?!
Zrobiła już na koszt miasta dach za kupę pieniędzy na swoim bloku, a teraz znowu docieplenie na koszt komunalki gminnej?! Ile można? Czy ona już nie ma żadnych hamulców?!
Robić sobie dobrze za nasze pieniądze a reszcie co? Są w Kisielicach inne bloki czekające na remonty dachu, docieplenie, ale nie - ona o swój interes tylko dba, aby kadencje wykorzystać i śmiać się z głupich ludzi.
Ten [...] z komunalki tak z nią kręci, że tylko pod siebie, tylko się napchać, a nam tylko podwyżki. Dość tego. Ludzie wam odpłacą.
 Ania
 Kisielice, Piątek 07-11-2025

47995. 
Odnośnie wpisu numer: 47993

Pozwolę sobie Pana radnego Michała Młotka nazwać fachowo i bez ogródek: typowy APARATCZYK PO-KO!
[...]
I tu również należy mieć talent lub intuicję za co się złapać.
 Radny bez teki
 Iława, Piątek 07-11-2025

47994. 
Cisza dziecka i hałas epoki

Człowiek współczesny nauczył się krzyczeć o pokoju, tweetować o ciszy i nagrywać medytację w trybie „na żywo”. Tymczasem Dawid — stary poeta pustyni — mówi coś, co dziś brzmi jak zakłócenie sygnału wśród powiadomień: „Uciszyłem moją duszę jak dziecko na łonie matki.” Jakże to niepraktyczne. Jakże to niekompatybilne z systemem.

Jacques Maritain, katolicki filozof, napisał: „Człowiek nie jest stworzony, by się zatracić w świecie, ale by go przekroczyć.” I oto ironia – my nie tylko się w nim zatraciliśmy, myśmy się w nim zakochali jak w lustrze, które pokazuje nas tylko wtedy, gdy włączymy filtr. Świat jest dziś wielkim targowiskiem uwagi, a dusza – nieśmiałym sprzedawcą, który dawno zrezygnował z handlu.

Być może „rzeczy wielkie”, o których mówi psalmista, to właśnie te, które dziś uchodzą za małe: cisza, pokora, wewnętrzny oddech między jednym powiadomieniem a drugim. Ale kto by chciał ciszy, skoro można ją przecież transmitować? Kto by chciał spokoju, skoro algorytm nie nagradza spokoju, tylko wściekłość z hasztagiem?

A jednak gdzieś w tej całej grotesce, w tym melancholijnym karnawale paradoksów, tli się coś z Dawida – ten absurdalny uśmiech dziecka, które znużone światem, po prostu zasypia. Może właśnie w tej drzemce tkwi mądrość. Może zbawienie przychodzi, gdy przestajemy udowadniać, że jesteśmy przebudzeni.

Izraelu XXI wieku – złóż nadzieję w Panu, choćby na chwilę odłóż telefon.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 07-11-2025

47993. 
Odnośnie wpisu numer: 47987

Powiedz [...], a twój Michałek Młoteczek to co tam narobił? [...] Czym on konkretnie on zasłużył się dla Iławy?

Starsi koledzy partyjniacy PO/KO-owcy z bunkra w Starostwie Powiatu dla wyhodowanego młodszego Michałka zorganizowali specjalnie nowy twór: bzdurny i rzekomego rozwoju inkubator firm. Jakich znowu technologii? Gdzie je widziano kiedykolwiek? Cyfrowy bajer? Nawijka na korbkę?

Inkubator Kosmicznych Bajek! [...] Technologia ściemy! Technologia do instalowania etatów i wyprowadzania kasy!

Michałek nie wie, że przedsiębiorcy sobie bez Michałka świetnie dali radę i dają radę i nadal będą dawać radę. Komu Młoteczek chciał tam pomagać? w biurze gryzmolić po tablicy? O czym? Chyba tylko sobie i partyjniakom PO w garniturach. Co on w życiu swoim stworzył? Co prowadził na swój koszt i ryzyko? [...] Jakie wyniki osiągnął?

Dobrze, że przy tym budynku Inkubatora jest na zapleczu plac zabaw taki przedszkolny dla dzieci. Podskoczysz, już wisisz na barierce...

Zachwycaj się narodzie, apka-łapka czarny-mary, a obiecany tunel pod torami wyparował po wyborach - i znowu dziś nawija bzdury na resorach! Nowe tematy zastępcze! Od nowa, jedziemy!

Michałek jest w Internecie lepszy niż bajerant Kopaczewski. Robi genialną propagandę nadmuchiwaną pod swoją "bandę starszych". Mitomaństwo czystej wody! Opowiada o rzeczach, o których sam wyłącznie marzy.

Michałek, tak Michałek - to, co powie w ładnym garniturku, dobra fryzurka uczesana na bok, krawacik zawiązany przez żonkę nauczycielkę [...].

Michałek, tak Michałek - on zawsze wypadnie dobrze, mistrz robienia wrażenia. Mistrz uśmiechu. Zawsze wpisuje się w realia wyglądu białych kołnierzyków, ale żadnych czynów konkretnych. Znacie takie? Wymieńcie jeden.

A nie, czekaj - już go przenieśli. Ale gdzie? Jakże to - takiego fachowca? No nie może być...
 Kolejowy
 Iława, Piątek 07-11-2025

47992. 
Odnośnie wpisu numer: 47991

Cyrk pod szarym niebem
czyli jak nie zwariować w listopadzie

Nie możemy kontrolować, co nas spotyka — a spotyka nas ostatnio sporo: inflacja nastrojów, przelotne depresje społeczne, kałuże pełne politycznych odbić i kolejki do aptek z receptą na sens. Polska jesień to nie tylko pora roku, to stan ducha — taki, w którym człowiek zastanawia się, czy bardziej przemokła mu dusza czy skarpety.

Ale, jak zauważył Epiktet, „nie rzeczy nas martwią, lecz nasze wyobrażenia o rzeczach.” Zatem może to nie listopad jest ponury, tylko my patrzymy na świat przez szybę, która już dawno powinna być umyta? Może ten deszcz, co spływa po parapecie, to nie lament nieba, lecz jego cichy aplauz dla naszego uporu?

Ludzie mijają się dziś na ulicach jak figury z marzenia sennego — każda wpatrzona w ekran, z ironicznym uśmiechem przypominającym maskę, która dawno przestała pasować. Rozmawiamy memami, kochamy emoji, cierpimy w ciszy przefiltrowanej przez media. TikTok stał się współczesną formą platońskiej jaskini: cienie tańczą w rytm trendów, a my wierzymy, że to rzeczywistość. W trzy sekundy potrafimy pokochać, w pięć — zapomnieć, w dziesięć — zmienić poglądy.

Polityka natomiast przypomina niekończący się live — transmisję, w której każdy chce mieć rację, a nikt nie chce mieć odpowiedzialności. W studiach telewizyjnych i komentarzach pod postami panuje emocjonalny armagedon: stoicyzm się nie klika, a refleksja ma zasięgi mniejsze niż reklama suplementu na spokój ducha.

W relacjach międzyludzkich króluje paradoks: im więcej sposobów na kontakt, tym mniej prawdziwego spotkania. Piszemy do siebie, by nie rozmawiać; lajkujemy, by nie czuć. Jak w surrealistycznym obrazie — wszyscy blisko, a jednak każdy osobno, uwięziony w bańce własnych powiadomień.

A jednak — jak mówił Viktor Frankl — „kiedy nie możemy zmienić sytuacji, musimy zmienić siebie.” I może właśnie w tym tkwi cały sens: w melancholijnym, ale niepokornym uśmiechu wobec absurdu. W tym, że nawet jeśli świat przypomina kabaret, my wciąż możemy wybrać, czy siedzimy na widowni, czy wstajemy i zaczynamy grać własną rolę.

Bo można człowiekowi zabrać wszystko — oprócz jednego: wolności wyboru postawy wobec tego, co go spotyka. Gdy więc listopad znów staje się metafizyczną kałużą, nie żałujmy słońca. Załóżmy kalosze z godnością stoika, pelerynę ironii i z melancholijno-sarkastycznym uśmiechem ruszmy w stronę absurdu. Tam przynajmniej nie pada bardziej niż tutaj.

Czas na puentę: se-tak-myślę. „Świat może być szalony, ale to my decydujemy, czy zatańczymy w jego chaosie, czy tylko zmokniemy w deszczu.”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 06-11-2025

47991. 
Odnośnie wpisu numer: 47975

Pan Marian Cemka złożył wniosek o obniżenie pensji burmistrza Iławy Dawida Kopaczewskiego do 4 000 zł miesięcznie. Tłumaczy to troską o budżet miasta i potrzebą zaciskania pasa w trudnych czasach.

Pomysł bez wątpienia wzbudza emocje, ale przede wszystkim jest całkowicie absurdalny. Ustawodawca określił minimalne i maksymalne stawki wynagrodzenia burmistrza poniżej których zejść po prostu nie można.

Skoro więc nie można realnie obniżyć pensji burmistrza poniżej ustawowego progu, to może warto skierować energię w stronę, gdzie rzeczywiście da się coś zrobić? Proponuję, by radni sami dali przykład i obniżyli swoje diety, choćby o 1 000 zł miesięcznie.

Policzmy: 21 radnych × 1 000 zł = 21 000 zł miesięcznie, 252 000 zł rocznie, aż 1 260 000 zł w całej pięcioletniej kadencji! To są realne pieniądze, które można byłoby przeznaczyć na konkretne potrzeby mieszkańców: naprawę dróg, wsparcie szkół, pomoc seniorom, kulturę czy sport.

Bo przecież nikt nie kandyduje do samorządu dla pieniędzy, prawda? Radni przyszli tu z misją, z chęcią działania, z sercem dla Iławy. A misja czasem wymaga poświęceń i pokazania, że naprawdę się chce coś zmienić.

Więc zapytam wprost:
- Czy przyszliście do Rady Miejskiej dla kasy, czy z misją?
- Czy służba mieszkańcom to dla was zaszczyt, czy tylko wygodny dodatek do portfela?

Czas to pokazać czynami, nie tylko słowami.

Iława potrzebuje odpowiedzialnych i wiarygodnych samorządowców, czyli takich, którzy nie szukają sensacji, tylko rozwiązań. Iława to nie tylko burmistrz, nie radni – Iława to my wszyscy!
 Janek Kos, Rudy 102
 Iława, Czwartek 06-11-2025

47990. 
Odnośnie wpisu numer: 47944

Jako osoba zajmująca się domem mam czas na obejrzenie w wolnym czasie sesji, a także na poczytanie wpisów Pani burmistrz Lejmanowicz, która jak nastolatka na prywatnym koncie Facebook w czerwonej sukienusi opisuje swoje przemyślenia oraz to czym się kieruje w życiu.

Wszytko rozumiem, ale taka naiwność i mądrości to raczej w pamiętniczku 13-latki, a nie od wiekowej kobity na funkcji publicznej. Ja patrze, czytam i oczom nie wierzę, że ona płacze na filmikach, pierze brudy rodzinne publicznie, opisuje swoje przemyślenia jak podlotek, ubiera się jak... się ubiera, to widać. Ah szkoda gadać.

Muszę przyznać wstydzę się dziś mówić, że jestem z tej gminy Kisielice.
 Krysia
 Łęgowo, Środa 05-11-2025

47988. 
Miej wyj…ne — będzie ci dane
czyli o sztuce spokojnego absurdu

Czasem mam wrażenie, że świat zapadł na chroniczną gorączkę znaczenia. Każdy coś mówi, nikt nic nie słyszy. Media wyją jak syreny na Titanicu, politycy wznoszą toasty nad topniejącym lodem rozumu, a ludzie — biedne dusze w cyfrowych akwariach — stukają w szkło, czekając na lajka jak na objawienie.

W tym wszystkim pojawia się myśl prosta, brutalna, może nawet wyzwalająca: miej wyj... — nie w sensie pogardy, lecz jako akt duchowego samozachowania. To nie cynizm, to nowoczesny stoicyzm w wersji memowej. Bo skoro świat tak uparcie odgrywa farsę, dlaczego mielibyśmy traktować ją jak tragedię?

Epiktet uczył, że spokój płynie z oddzielenia tego, co w naszej mocy, od tego, co nie jest. Ale dziś granice te zacierają się w strumieniu powiadomień, fake newsów i sztucznych oburzeń. Każdy chce być kimś, nikt nie chce być sobą. Każdy coś mówi, a nikt niczego nie przeżywa.

„Miej wyj…ne” staje się więc nie tyle przekleństwem, ile modlitwą — krótką, praktyczną i skuteczną. To jak współczesne memento mori, tylko z emoji na końcu. To gest melancholijnego pogodzenia się z absurdem, sarkastycznego uśmiechu wobec chaosu, który już nawet nie udaje, że ma sens.

I może właśnie w tym szaleństwie kryje się jakaś forma oświecenia: nie szukać sensu w świecie, który przestał go potrzebować. Bo jak powiedział Epiktet — to nie rzeczy nas niepokoją, lecz nasze mniemania o nich. A jeśli więc świat jest śmieszny, to tylko dlatego, że my jeszcze próbujemy brać go na poważnie.
Więc uśmiechnij się, nalej sobie herbaty, wyłącz powiadomienia i pozwól światu się potknąć o własny cień.

Bo kiedy przestaniesz się przejmować, wszystko zacznie się dziać — jakby samo z siebie. Miej wyj…ne — będzie Ci dane.

„Nie rzeczy same nas niepokoją, lecz nasze mniemania o rzeczach.” (Epiktet)
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 04-11-2025

47987. 
Odnośnie wpisu numer: 47952

[...] Bo lepszy ten radny Michał Młotek, który przynajmniej próbuje coś robić - niż Dawid Kopciuszek, bajkopisarz udający burmistrza.
[...]
No i te jego [...] ciągłe wymysły zaplanowane tylko na odwrócenie uwagi mieszkańców miasta, jak "duży podświetlany napis IŁAWA", "Amerykański cmentarz", albo "ekologiczne kampery na wyspie". [...]
[...]
A w międzyczasie zaciąga kolejny kredyt komercyjny na 12 milionów złotych. Ale zapytajcie na co! Na spłatę rat poprzednich kredytów!
Taki mamy obecnie "rozwój" Iławy.
 radny skrzydłowy
 Iława, Wtorek 04-11-2025

47986. 
Usta pełne cnót, kieszenie pełne grzechów

Słowa potrafią błyszczeć jak złote monety na słońcu — piękne, kuszące, lecz w dotyku puste. W dzisiejszej Polsce, w tym melancholijnym cyrku, w którym każdy aktor nosi maskę świętego lub męczennika, różnica między cnotą a grzechem nie jest już kwestią sumienia, lecz wizerunku. Politycy przemawiają z patosem, jakby każde ich zdanie było pisane gęsim piórem w świetle objawienia, podczas gdy ich dłonie zanurzone są w kleistym miodzie interesów. A tłum — o, tłum! — bije brawo, bo brzmiało to „ładnie” i miało „emocje”.

Zwykli ludzie, zmęczeni codziennym spektaklem, nauczyli się mówić dużo i czuć mało. Kobiety, w swojej sile i zagubieniu, żonglują między czułością a niezależnością, między potrzebą miłości a potrzebą spokoju. Młodzież zaś — ta poetycko cyniczna generacja smartfonów — śmieje się głośno, by zagłuszyć echo pustki, które wyświetla się w ekranie, gdy zgaśnie ostatni TikTok.

Gdyby Heraklit dziś spojrzał na Wisłę, pewnie znów by powiedział, że nie da się wejść do tej samej rzeki dwa razy — ale dodałby z lekkim sarkazmem: „chyba że transmitujesz to na live”. Bo oto żyjemy w epoce, w której słowo nie jest już narzędziem prawdy, lecz bronią autopromocji, a cnota — jeśli w ogóle jeszcze oddycha — robi to po cichu, w cieniu absurdalnego spektaklu.

I tak siedzimy wszyscy, jak w teatrze marionetek, z melancholijnym, stoickim uśmiechem na twarzy. Bo cóż pozostaje? Śmiać się z własnej hipokryzji, zanim zrobi to ktoś inny. A jak to się wszystko skończy?

Se-tak-myślę.... Jak zawsze — cicho, bez fanfar, bez katharsis. Świat nie runie z hukiem, tylko rozproszy się w powiadomieniach, wśród emoji współczucia i ironicznych komentarzy. Ludzie nie zmądrzeją nagle — raczej zmęczą się własną głupotą. A może to już będzie pewien rodzaj mądrości: nie ta wyniosła, platońska, lecz ta cicha, codzienna, jak spojrzenie starego psa, który już widział wszystko i tylko kiwa ogonem na znak, że dalej warto iść.

Bo może właśnie w tym tkwi sens — nie w mądrości ostatecznej, lecz w zmęczeniu, które uczy pokory. I w tym lekkim, sarkastycznym uśmiechu, który mówi: „Było jak było, będzie jak będzie, a i tak nikt nie słucha.”

„Nie czyni się człowiekiem mądrym przez to, że się wiele mówi, lecz przez to, że się kocha prawdę.” — Heraklit z Efezu.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 04-11-2025

47985. 
Najwięcej firm w Europie ubyło w ubiegłym roku niestety w Polsce: 27 tys. (różnica między nowymi, a upadłymi).

Bieżący rok 2025 będzie pod tym względem, wszystko na to wskazuje, jeszcze gorszy. Tendencje spadkowe przyspieszyły.

Źródło danych: EuroStat.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 04-11-2025

47984. 
Instrukcja obsługi duszy, czyli jak nie smakować emocji
(pod rozwagę tzw.menadżerom kultury)

Nie należy smakować emocji. To nie są cukierki, tylko komety — przelotne, gorące i całkowicie niejadalne. Kto próbuje ich skosztować, kończy z poparzonym językiem metafizyki i zawstydzonym sercem, które nie wie, czy właśnie przeżyło, czy zostało zdegustowane.

Współczesny człowiek, z łyżeczką w dłoni i oczami pełnymi marketingu, próbuje „smakować życie”. Smakuje więc zachwyt, stres, lęk i spełnienie, aż wszystko staje się jednym mdłym smoothie egzystencjalnym. Zapomina, że emocje są do czucia, nie do degustacji — są ruchem wewnętrznym, nie deserem.

Nie smakuj więc emocji. Usiądź raczej na brzegu siebie, jak stoik z lekkim sarkazmem na ustach, i obserwuj, jak uczucia przepływają — jedne jak ciężkie statki melancholii, inne jak lekkie mydlane bańki absurdu. Pozwól im minąć bez próby przeżucia ich treści.

Bo prawdziwy smak świata nie jest w ustach, tylko w ciszy między jednym westchnieniem a drugim. Tam, gdzie sens przestaje się sprzedawać na wagę, a człowiek zdejmuje fartuch degustatora istnienia i po prostu jest — nienasycony, ale wolny.

Zamiast „smakuj emocje” można by więc powiedzieć: „pozwól emocjom oddychać tobą”, „przesiedź chwilę z własnym wzruszeniem”, albo po prostu „bądź w tym, co czujesz — bez sztućców”. Emocji nie trzeba smakować, wystarczy im nie przeszkadzać — jak deszczowi, który sam wie, kiedy przestać padać. Niech więc zamiast degustatora nastrojów pojawi się cichy świadek zdumienia, ktoś, kto nie „smakuje”, lecz słucha, patrzy i nieco się uśmiecha, wiedząc, że to życie — choć czasem gorzkie — nie potrzebuje przypraw.

Se-tak-myślę, że: Człowiek mądry nie kosztuje życia — pozwala mu samo rozpuścić się na języku istnienia.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 04-11-2025

47983. 
Odnośnie wpisu numer: 47980

No naprawdę... no i co takiego Łon nie zrobił, [...] już mu ręce do oklasków układają i nie będzie drugiego jak Łon.
Dobra, do rzeczy.
Nie róbta scen, nie podniecajta się tak. To, że chłop nagrywa telefonem to co pokazuje telewizja, bo jakiś typ w "tańcu z szemrakami" pozdrawia - to przecież nie wróży następnej kadencji.
Następną piosenkę aktor Karolak ma tańczyć do specjalnej dedykacji.
"To już jest koniec, nie ma już nic".
 Ważka
 Okolice, Poniedziałek 03-11-2025

47982. 
Odnośnie wpisu numer: 47980

Ludzie sami wybierają, więc później tak mają.

W Suszu funkcjonuje „ośmiornica” – układ, który wzajemnie się wspiera, obsadza stanowiska i dba o własne interesy, a nie o mieszkańców. Dopóki większość podatników przymyka oczy, a nawet przyklaskuje, dopóty nic się nie zmieni – imprezy będą, pieniądze będą znikały, a rachunki dla zwykłych ludzi będą rosnąć.

Ale spokojnie, każda taka samorządowa „zabawa” - kurewstwo i gorzała - zostawia ślad. Wykładnia przyjdzie w swoim czasie. Zobaczymy kto naprawdę działał dla dobra mieszkańców, a kto tylko dla własnego wizerunku. Ludzie ledwo wiążą koniec z końcem, a ZUK będzie się bawić. Akurat!
 Goniec Suski
 Susz, Poniedziałek 03-11-2025

47981. 
Rzecz o wagach, które same się korygują

Wielu mówi, że proroctwa dawno się skończyły, że dziś słowa nie mają mocy, lecz wystarczy wejść do supermarketu, by poczuć duchowe uniesienie proroka Amosa. Waga elektroniczna, niby nowoczesna, lecz jakże biblijna w swej ironii — pokazuje 500 gramów, a torba dziwnie lekka. Słoik miodu z etykietą „naturalny” kosztuje tyle, co niegdyś dwa dni pracy, a w środku smak plastiku i niespełnionych obietnic. I oto człowiek współczesny — bez rolnego gruntu, za to z gruntem pod oczami, czeka, aż „minie nów”, czyli promocja w apce.

Jak pisał Søren Kierkegaard: „Życie można zrozumieć tylko patrząc wstecz, ale przeżyć je trzeba patrząc naprzód.” Patrzymy więc wstecz i widzimy Amosa, a patrząc naprzód — kasjera, który z ironiczną pokorą skanuje towar, nie zważając na duchowy ciężar inflacji.

Absurd współczesności polega na tym, że wszystko ma wartość, ale nic nie ma ceny — bo cena przestała być wyrazem wartości, stała się rytuałem pozornej obfitości. Człowiek kupuje „więcej za mniej”, choć w rzeczywistości dostaje „mniej za więcej”. I śmieje się melancholijnie, bo cóż innego pozostało? Stoicki śmiech wobec świata, w którym nawet pszeniczne plewy są „premium”.

Na koniec można by wznieść toast — za tych, którzy nadal wierzą w uczciwą wagę, w równy sykl i w to, że prawda nie ma kodu kreskowego. Ale zamiast wina pijemy dziś marketing, zamiast chleba — narrację. I tylko gdzieś w tle, niczym echo starożytnego gniewu, słychać cichy głos proroka: „Będziemy kupować biednego za srebro…”

A my, nowocześni, klikamy „akceptuję regulamin”.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 03-11-2025

47980. 
Zakład Usług Komunalnych ZUK w Suszu - przez lata sytuacja pod kreską, budżet niespinający się.
A tu proszę - impreza na jubileusz zakładu?!
Jest kasa? Jest!
[...] Poczekajmy więc mieszkańcy i podatnicy na kolejne podwyżki mediów komunalnych, aby zaspokoić ego Pana Prezesa Macieja Sitarka - rządnego fleszy i popularności.
Brawo Susz! Znowu zabawa za nasze pieniądze z podatków! Jaki jest cel takiej imprezy? Jaki jest cel przybycia i zaproszenia gości? Czy wpłynie to na lepsze interesy spółki komunalnej? Na lepsze zlecenia? Na dochód zakładu?
Czy tak prowadzi się biznes w zakładzie samorządowym - robiąc imprezy za pieniądze podatników? [...]
 Mądry Wybór
 Susz, Poniedziałek 03-11-2025

47979. 
Trwa wygaszanie gospodarki i nauki w Polsce.
Tym razem zamknięto nowatorskie, nowoczesne Laboratorium Szybkiego Reagowania Epidemiologicznego BSL-3.
Było to 1. w Polsce laboratorium z potrójną, międzynarodową certyfikacją: USA, UK, EU.
Wraz z zamknięciem oddano grant w wysokości 50 mln zł i zwolniono prof. Annę Paziewską-Harris, ekspertkę specjalnie sprowadzoną do Polski w 2021 roku.
Wcześniej ujawniono listę 241 instytucji badawczych w Polsce, które nie otrzymały państwowego wsparcia finansowego.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Niedziela 02-11-2025

47977. 
Odnośnie wpisu numer: 47975

Gminno-wiejska propaganda nie śpi.
Jeno tylko poszczują ich na ludzi, to szczekają jakby krew do mózgu im cała uderzyła i rozsadzała zakuty łeb. Trzeba lat doskonalenia tego szczekania. Szczególnie w innym imieniu, taka wytrenowana na szczekanie, hałhałwrrr.
Wszystko skrzętnie przygotowała i zrelacjonowała reklama gminy, pięknie prowadzona na kijku i wahająca śmierdzącą skarpetę którą niesie władza, a smród musi być przekazany dalej. Niechaj śmierdzi w całej gminie.
 przy korycie siedzą świnie
 rzut okiem na miasto, Niedziela 02-11-2025

47976. 
Odnośnie wpisu numer: 47974

No cóż, radny Dariusz Rozborski to prawdziwy fenomen lokalnej polityki, człowiek-instytucja, a właściwie człowiek-plotka. Gdyby z każdego jego „hitu” dało się zbudować drogę, mielibyśmy autostradę od ratusza po ostatni przystanek PKS-u.

Zamiast merytorycznych działań – tournée po korytarzach, zamiast interpelacji – szeptanka, zamiast wizji – „a słyszałem, że…”. W ratuszu podobno pojawia się częściej niż sprzątaczka, a z każdego biura wychodzi z nowym „newsem” jak reporter śledczy z własnej wyobraźni.

Gdyby tylko te jego „rewelacje” miały tyle wspólnego z prawdą, co on z ciężką pracą radnego, to może i byłoby z tego coś pożytecznego. Ale niestety – jak zwykle więcej dymu niż ognia, więcej gestów niż treści i więcej echa niż głosu rozsądku.

Radny Rozborski to klasyczny przykład polityka, który pomylił mandat z mikrofonem. Sądzi, że jak coś powie głośno i z miną znawcy, to już brzmi jak prawda objawiona. A tymczasem mieszkańcy coraz częściej pytają: „A co on właściwie zrobił oprócz chodzenia i gadania?”. No właśnie – cisza.

Może i radny stara się być wszędzie, coś jak duch samorządu, tylko że zamiast nadzorować, to nawiedza. I w sumie szkoda, bo przy odrobinie skupienia mógłby naprawdę coś zmienić. Ale po co, skoro łatwiej dolać oliwy do plotkarskiego ognia i błysnąć ironicznym uśmieszkiem.

Panie radny, polityka to nie kabaret, a rada miasta to nie kółko teatralne. Chociaż, patrząc na Pana występy, człowiek zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie pomylił Pan sceny z salą obrad.

Bo ostatecznie w tym całym spektaklu miejskiej polityki Pan nie jest reżyserem, nie jest Pan nawet aktorem drugoplanowym. Pan jest efektem dźwiękowym. Dużo szumu, żadnej melodii.
 Plastusiowy Pamiętnik
 Iława, Niedziela 02-11-2025

47975. 
Odnośnie wpisu numer: 47967

Brawo Panie Cemka! Potrzebne jest nie tylko obniżenie pensji, ale wymiana gospodarza Ratusza. Dosyć już pytań o pomysły, których wdrożenia nie ma nawet w planach a jedynie w głowie bajkopisarza. Nie chcę dalej brać w tym udziału.

Jeździmy po dziurawych ulicach, w których mocno wgłębiają się studzienki; patrzymy na sypiący się spalony młyn, który zamiast wyremontować, obwieszą płachtami; stoimy w korkach, bo nie przemyślano i wykonano łączników, które można było zrobić wcześniej; patrzymy na niszczejącą kamienicę przy Kościuszki; na sprzedaną i marniejącą willę przy Mazurskiej; na zmurszałego ślimaka i popękane chodniki w parku przy ICK; na rozpadający się ratusz; na skwer Żeromskiego, na którym nic się nie dzieje od lat; na Dom Weterana; na Stare Miasto, które Kopaczewski solennie obiecywał zrewitalizować.

Dosyć oddawania ogromnych dotacji i brodzenia w błocie po ulicach, które dawno już powinny być wyremontowane!

Dosyć dęcia w fanfary przy okazji najdrobniejszej, zwyczajnej, błahej pracy magistratu np. remont kawałka chodnika przy Kopernika czy Smolki!

Dosyć jałowych letnich weekendów bez imprez, na które wyjeżdżamy do sąsiednich miast - przypomnijcie sobie choćby lotniczą majówkę.

Z czym kojarzy mi się 7 lat rządów obecnego Burmistrza?
- ze żłobkiem?
- z placem zabaw?
- z koncepcjami za krocie? (rysunki molo za niemal 600 tys. zł).
- z niespełnionymi obietnicami? (nawet tak błahymi jak park linowy).
- z rozpoczętym remontem stadionu z małą dopłatą?
- z utratą 3,5 miliona przyznanej już dotacji unijnej na ulicę Jagiełły?
- z zaprzepaszczeniem 80 milionów z Funduszy Szwajcarskich?
- z bzdurami na Facebooku mającymi na celu odwrócenie uwagi od rzeczywistych problemów miasta?

Wiecie jeszcze z czym najbardziej?
Z zerową ofertą dla młodzieży (brak głosów wyborczych). Za to po brzegi wypełnioną dla seniorów (głosy wyborcze). Proszę seniorów by nie odbierali tego źle, ale młodzieży też się coś należy.

Smutny i przykry obraz naszej Iławy. Spadają liście z drzew, zostaje jemioła... Wszędzie widać brak gospodarza.
 Szum tataraku
 Iława, Piątek 31-10-2025

47974. 
Odnośnie wpisu numer: 47967

Wygląda więc na to, że cała sytuacja z wnioskiem Mariana Cemki to kolejny test na przejrzystość działań Rady Miejskiej w Ilawie, bo miejska Komisja Skarg, Wniosków i Petycji ma być miejscem, gdzie głos mieszkańców Iławy naprawdę się liczy – nie tylko formalnie, ale i faktycznie.

Tymczasem coraz częściej widać, że decyzje zapadają jeszcze przed posiedzeniem, a głos radnych to tylko formalność.

Jeśli radny Dariusz Rozborski, przewodniczący komisji skarg i wniosków, chce udowodnić, że naprawdę reprezentuje mieszkańców, a nie układy w ratuszu, to właśnie teraz ma ku temu okazję.

Przejrzystość, jawność dyskusji i rzeczywiste argumenty, tego oczekują iławianie. Warto więc, aby media lokalne – takie jak Kurier Iławski – przyjrzały się posiedzeniu komisji i dokładnie zrelacjonowały przebieg. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, kto i z jakich powodów głosuje w taki, a nie inny sposób.

Bo jeśli komisja ma być tylko dekoracją dla decyzji zapadających „na zapleczu”, to żadne diety ani tytuły nie przywrócą zaufania do lokalnej władzy.
 mieszkaniec Iławy
 Iława, Piątek 31-10-2025

47973. 
Znicze na kredyt i pamięć w promocji

Pod cmentarnym niebem, które pachnie woskiem i kiełbasą z parkingu, Polska znów przypomina sobie o śmierci — na jeden dzień, intensywnie, rytualnie, bez dogłębnych skutków ubocznych. To czas, gdy światła zniczy konkurują z ekranami smartfonów, a rozmowy nad grobami przerywane są przez powiadomienia z Biedronki: „Kup znicz, drugi połowę taniej”.

Heraklit kiedyś powiedział: „Panta rhei” — wszystko płynie. Dziś płynie też wosk, czas, a nawet pamięć, która topnieje szybciej niż parafina. Współczesny człowiek nie zapomina umarłych z braku uczuć — tylko z braku czasu. W końcu czas to pieniądz, a śmierć nie przynosi zysku (chyba że sprzedajesz chryzantemy, zakład pogrzebowy).

Rodziny spotykają się przy grobach, żeby przez chwilę udawać, że wszystko jest tak, jak dawniej — że życie ma rytm, że pamięć to obowiązek, nie gest pod publiczkę. A potem wracają do domów, do swoich ekranów, do swoich „żywych umarłych” w postaci obowiązków, scrollowania, kredytów. Bo przecież życie toczy się dalej, prawda?

W surrealistycznym pejzażu polskiego listopada, śmierć staje się eventem. Ciepło zniczy ogrzewa nie ciała, ale sumienia. Melancholia ma smak taniej kawy z termosu, a stoicyzm — uśmiech, który mówi: „tak już musi być”.
Może więc zamiast znicza raz w roku, warto zapalić w sobie małą iskierkę pamięci codziennie — bez promocji, bez pośpiechu, bez udawania. Bo jeśli panta rhei, to niech przynajmniej pamięć nie spłynie w kanał codzienności.

Albert Camus spotyka Czesława Miłosza na cmentarzu, podnosi z ziemi zwiędnięty liść i mówi:
– Absurd polega na tym, że umieramy, choć nie mamy na to czasu.
Miłosz uśmiecha się lekko, jak ktoś, kto już dawno przestał się spieszyć:
– A może to nie śmierć jest absurdem, tylko nasze życie w pośpiechu.
Obaj milkną. Znicze trzaskają jak stare winyle, wiatr przewraca znicze i wspomnienia, a my – jak co roku – próbujemy udawać, że pamięć to nie obowiązek, lecz gest.
Bo może właśnie w tym cichym absurdzie, w tym melancholijnym półuśmiechu, ukryta jest cała mądrość listopada: że pamiętać znaczy trwać, nawet jeśli świat już dawno poszedł dalej.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 31-10-2025

47972. 
Odnośnie wpisu numer: 47971

Wygląda na to, że aby zostać burmistrzem należy mieć w stawie krokodyla i siłowo się dostać do ratusza.
Albo inaczej.
Zaatakować USA i się poddać. Wtedy Polska zostanie jednym ze Stanów.
 Orzeł
 Iława, Piątek 31-10-2025

47971. 
Odnośnie wpisu numer: 47968

Ale co z tego, że kandydat na burmistrza przyniesie całą teczkę papierów skończonych szkół, szkoleń, kursów, dokształceń itd.

Tu chodzi o kogoś, kto ma jaja. [...] Kogoś logicznie myślącego, aby być gospodarzem miasta. Czas pokazał, że kolorowe krawaciki [...] nie czynią dobrego gospodarza.

Wszyscy poprzedni tacy byli i co? I się nie powiodło. Taki człowiek jest dla ludzi i miasta, a nie dla partii. Pokażcie mi takiego kandydata, który wejdzie do Ratusza bez partyjnego wsparcia.

Wodzem trzeba się urodzić. Na wodza trzeba mieć wygląd, posturę, mądrość życiową. Ta wyczytana zawsze jest kopią już tego, co ktoś wymyślił, więc powinien myśleć samodzielnie. A nie jak doktory nauczyły czy książki podpowiedziały. Mmmm...

Jak ktoś mieszkał z rodzicami do późnej zaawansowanej dorosłości w ciasnym mieszkaniu, to już nigdy nie będzie królem czy burmistrzem. Będzie podrabiańcem, pacynką!

Osobowość, ważna rzecz. Uczciwość, lojalność i odpowiedzialność. Partie nie mają większego znaczenia, nie pomogą w tym żeby urosnąć. [...]
 Juzia
 Iława, Piątek 31-10-2025

47970. 
Nowość w czasach autopilota
czyli jak mózg starzeje się z uprzejmości

Czasem łapię się na tym, że piję tę samą kawę w ten sam sposób, jakbym powtarzał zaklęcie mające mnie uchronić przed nieprzewidywalnością dnia. Ten sam kubek, ten sam stolik, nawet ten sam promień światła padający przez żaluzje. I wtedy dociera do mnie, że mój mózg – ten rzekomo niesamowity organ o nieskończonym potencjale – w gruncie rzeczy stał się urzędnikiem rutyny.

Neurobiolodzy mówią, że kiedy robimy wciąż to samo, nasze neurony zamieniają się w dobrze wyszkolonych biurokratów: wydajnych, kompetentnych i kompletnie niezdolnych do improwizacji. Mózg, który kiedyś eksplorował, dziś archiwizuje. Zamiast dróg neuronowych – autostrady do znanych miejsc. Wygodne, ale prowadzą donikąd.

Patrzę czasem na starszych ludzi w parku. Karmią gołębie tym samym chlebem, o tej samej porze, z tą samą ostrożnością w oczach. Wydają się spokojni – może nawet szczęśliwi – ale w ich ruchach jest coś z automatu do życia. I wtedy myślę: może to nie starość tak naprawdę ich spowalnia, tylko to, że przestali się dziwić.

Heraklit miał rację: nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. A jednak ja, z uporem godnym urzędnika mózgu, codziennie wchodzę do tej samej. Rzeka się zmienia, ale ja udaję, że nie widzę. Bo tak jest łatwiej. Bezpieczniej. A mózg, jak każdy leniwy geniusz, lubi bezpieczeństwo bardziej niż rozwój.

Czasem jednak coś się wydarza. Kupię nową rzecz/komputer ,telefon/. Ktoś powie coś, co mnie zirytuje. Zobaczę obraz, którego nie rozumiem. I nagle – czuję, że żyję. Jakby ktoś odłączył mnie od autopilota. W głowie coś zaiskrzy, serce przyspieszy, dopamina robi swoje – stary chemiczny błazen, który przypomina mi, że ciekawość to nie luksus, tylko obowiązek biologiczny.

Żyjemy w epoce, w której wszystko ma być znajome, komfortowe, przewidywalne. Nawet chaos jest dziś w wersji „user friendly”. I może właśnie dlatego nasz mózg się starzeje – nie z powodu wieku, tylko z przesytu wygodą. Jutro więc spróbuję czegoś innego. Może pójdę na spacer inną trasą. Może nauczę się słowa w języku, którego nikt nie używa. A może po prostu przestanę udawać, że wiem, co będzie dalej.

Bo jeśli Heraklit miał rację, to lepiej płynąć z nurtem, niż gnić na brzegu.
A ja, z melancholijnym uśmiechem i lekkim sarkazmem wobec własnej wygody, postanawiam dziś – nie umrzeć z uprzejmości. „Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki, bo i rzeka, i ty już nie jesteście tacy sami.”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 30-10-2025

47969. 
Co się dzieje w powiatowym Zespole Szkół w Lubawie?
Na Dzień Edukacji żaden nauczyciel nie otrzymał nagrody Starosty Powiatu Iławskiego. Czy w tej szkole nie ma ani jednego dobrego nauczyciela?
 Obserwator
 Lubawa, Czwartek 30-10-2025

47968. 
Odnośnie wpisu numer: 47967

O wyborze Burmistrza Miasta Iławy dwa słowa.

Na fotel burmistrza znaleźć się może znowu jakiś nawiedzony gość, któremu znowu będzie się wydawało, że może, a potrafi tyle, co nic.

Bo wybrać należy odpowiedniego człowieka, przygotowanego, po uczelniach, odpowiednich szkoleniach itp. z doświadczeniem życiowym i menedżerskim, a nie spośród kogokolwiek w ciemno wybieranego, na zasadzie, bo młody itd.

My, obywatele miasta, powinniśmy wybierać pośród wielu kandydatów odpowiednio przygotowanych na naszego burmistrza, który pochodzić może nawet z drugiego końca Polski, byleby wiedział jak się zabrać odpowiednio do tej roboty.
 Czynnik społeczny
 Iława, Środa 29-10-2025

47967. 
Odnośnie wpisu numer: 47957

Ten wniosek mieszkańca Mariana Cemki o obniżenie pensji burmistrzowi Kopaczewskiemu trafi teraz do komisji Skarg Wniosków i Petycji przy Radzie Miejskiej w Iławie.

Przewodniczącym tejże komisji jest nikt inny jak przyjaciel Pana Cemki, słynny radny Dariusz Rozborski.

Ja już wiem, że komisja odrzuci wniosek, o czym gada wszem i wobec sam radny Rozborski. Odrzuci go stosunkiem 3:2, bo sam Rozborski też będzie głosował za odrzuceniem wniosku - wbrew swojemu kumplowi Marianowi.

Ot taka to nasza iławska aktualna rzeczywistość. Prywatą cuchnie z Ratusza. Radny Rozborski siedzi u burmistrza Kopaczewskiego w kieszeni, więc profitów z tego dla wyborców - zero.

Proponuję obnażyć ten teatrzyk Rozborskiego i Kopaczewskiego. Niech Kurierzy opiszą na łamach gazety przebieg dyskusji na komisji.
 sąsiad Mariana
 Iława, Środa 29-10-2025

47966. 
Odnośnie wpisu numer: 47963

Burmistrz Beata Lejmanowicz nie panuje nie tylko nad ośrodkiem zdrowia w Kisielicach. Proszę tylko spojrzeć po miasteczku i gminie.

Na wsiach trawsko, błoto na chodnikach i przy ulicach, jak na opustoszałych wojną terenach.

Przystanek w Kisielicach wygląda jak po przejściu kiboli, wymalowany, odrapany, ale naszej burmistrzowej nie przeszkadza. Przystanki przy ulicy w Ogrodzieńcu to samo. Tablica prędkości przy szkole podstawowej od miesięcy nie działa, teraz mamy ciemną płachtę nad ulicą. Szkoła podstawkowa nadal nie została oddana do użytku, a już dawno po terminie. Burmistrzowa nagrała filmik, żeby ludziom nakłamać, że niby koniec, a prace normalnie trwają.

My to wszystko widzimy - te kłamstwa, gadkę bez składu i ładu, ten syf, ten brak umiejętności zarządzania.

Z drugiej strony obiektywnie przyznając to gdzie Ona miała brać przykład porządku i gospodarności? W tym smutnym nawet nieotynkowanym przez dziesięciolecia domu w Goryniu? Czy w rotacyjnym w Kisielicach?

Cośmy wybrali, to teraz mamy. Niech się wreszcie skończy ten smutny czas dla naszej gminy.
 Zygmunt
 Ogrodzieniec, Środa 29-10-2025

47965. 
To już koniec umiarkowanie taniego grzania w domach 1-rodzinnych. Wszystko przez zmianę przepisów.

Czy ci, którzy kupili i wymienili nowe piece, stawiając na ogrzewanie swoich domów tanim pelletem drzewnym i opałowymi brykietami, wyszli na tym jak przysłowiowy "Zabłocki na mydle".

A miało być tanio i ekologicznie. Wszystko przez obowiązujące od kilku miesięcy nowe, wyśrubowane normy dla biomasy.

Jeszcze przed przyjęciem nowych regulacji branża biła na alarm. Ostrzegała przed gwałtownym wzrostem cen. Ten czarny scenariusz właśnie się spełnia.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Wtorek 28-10-2025

47964. 
Odnośnie wpisu numer: 47925

Poprzedni dyrektor SOK Piotr Pancer szybko za pomocą swoich wielbicieli rozpowszechnił informację o jego rzekomym przywróceniu do pracy, ale zapomniał pochwalić się, że ten sam sąd jednak uznał za zasadne odwołanie złożone przez burmistrza i cofnął wcześniejszą decyzję. [...]
 mieszkaniec Susza
 Susz, Wtorek 28-10-2025

47963. 
Droga Redakcjo, piszę do Was z tematem odnośnie funkcjonowania Przychodni zdrowia w Kisielicach. Jednym słowem: PORAŻKA.

Zacznijmy od tego że, żeby móc dostać się do lekarza to graniczy z cudem, ludzie stoją pod przychodnią już od godziny 6 rano. Ja zdaję sobie sprawę, że to ludzie sami stworzyli i nakręcają to sytuację, no ale bez przesady.

Dostępność lekarzy to też jest porażka. Przykładowo każdy tydzień pracy lekarzy w przychodni wygląda praktycznie tak samo, czyli jeden lekarz jest dostępny od poniedziałku do piątku w godzinach 8-16, z czego pacjentów przyjmuje tylko do godziny 14 (później są wizyty domowe), pediatra jest dostępny codziennie (podejrzewam, że nie ma jakiś większych problemów aby dostać się z dzieckiem).

Jeśli chodzi o innych lekarzy to jest tak, że w ciągu tygodnia są tylko w jeden dzień i też przeważnie tylko w godzinach do południa. Jednym słowem można powiedzieć, że w przychodni po południu nie ma już żadnego lekarza pierwszego kontaktu, nie licząc pediatry, który w wyznaczony dzień przyjmuje po południu.

Co w takiej sytuacji zrobić gdy ktoś będzie potrzebował pomocy w godzinach popołudniowych? Część mieszkańców po prostu przeniosła się do innych przychodni: do Susza, Biskupca, Iławy czy nawet Łasina. A co z osobami, które takiej możliwości nie mają? Mam tu na myśli osoby niepełnosprawne, osoby starsze, osoby niemobilne.

Sprawa ta była nie jednokrotnie zgłaszana do Pani Burmistrz, do Radnych, ale bez odzewu do tej pory. Myślę, że gdyby taki artykuł ukazał się w Państwa gazecie dałoby do myślenia w końcu tym osobom, które mają wpływ żeby to zmienić.
 Marta
 Gmina Kisielice, Wtorek 28-10-2025

47961. 
Odnośnie wpisu numer: 47958

Ludzie gadają, że mamy w Iławie dwóch królów internetu.
Króla Facebooka oraz króla Aplikacji Szlabanowo-Kolejowej.
Mocne, prawda?
Miało być referendum...
Iława potrzebuje gospodarza.
Do końca kadencji nie będzie co zbierać z naszego miasta.
 Madonna
 Iława, Wtorek 28-10-2025

47962. 
Odnośnie wpisu numer: 47958

O tym burmistrzu naszego miasta Iławy powiedziano już wszystko.
Coś pozytywnego? Aha, żłobek, no przecież. No i siatka przed spadającym tynkiem z walącego się ratusza, a także spinacze przed koszmarem ruin spalonego młyna. I tyle na... 7 lat.
Jeszcze 3.
Łącznie dwie kadencje po 5 lat.
Może nie piszmy więcej, bo to bezcelowe. Aha, o radzie miasta - tej i poprzedniej - również. Tzw. elektorat ich wybrał. I tak ma.
 Zibi
 Iława, Wtorek 28-10-2025

47960. 
Rozważania nad długiem moralnym
w epoce bankomatowego obywatelstwa

„Kto źle czyni, sam sobie szkodzi” – mawiał Seneka, zanim jeszcze ktokolwiek wymyślił subwencje partyjne i limit kredytu na sumienie. Dziś, gdy państwo przypomina raczej księgę rachunkową etyki na minusie, a moralność została złożona w depozycie politycznych funduszy, stoimy nad rachunkiem zbiorowym: kto popełnił dług, a kto ma go spłacać?

Nowoczesność — ach, ta ironiczna bogini naszych czasów — nosi garnitur w kolorze moralnego kredytu. Jej kapłani, znani z telewizji i korytarzy sejmowych, złożyli w ofierze nie krew, lecz wiarygodność na procent. Dług, o którym mówi się szeptem, jest niczym metafizyczna hipoteka na duszy partii – wpisana do rejestru wieczystego braku odpowiedzialności.

Gdy Witold Zembaczyński z melancholijnym uśmiechem mówi o wartościach, które trzeba chronić, można odnieść wrażenie, że to nie człowiek, lecz żywa parabola księgowego stoika. On wie, że każda złotówka zaciągnięta w imię postępu jest jak obietnica złożona w obecności bogów, którzy już dawno zwinęli swoje ołtarze.

Petru, Lubnauer, Szłapka – to nie nazwiska, to symbole platonowskich cieni rozumu publicznego: odbicia ambicji, które chciały być ideą, a stały się tabelką w Excelu. Ich dług nie jest już tylko finansowy. To dług metafizyczny, zaciągnięty wobec obywateli, którzy nadal wierzą, że polityka jest czymś więcej niż rubryką w budżecie i wystąpieniem w „Kawie na ławę”.

A społeczeństwo? To bankomat z duszą, w którym kończy się limit cierpliwości. Klikamy PIN „patriotyzm”, zatwierdzamy „demokrację”, a na ekranie wyskakuje komunikat: „Brak środków na koncie moralnym”. I wtedy pojawia się pytanie, które nawet Diogenes z beczki zadałby z przekąsem, popijając resztkę rozumu z pustej puszki po Coli: „Czy można spłacić dług, jeśli już dawno sprzedano w lombardzie własne sumienie?”

Śmiejmy się więc, melancholijnie, stoicko, z odcieniem absurdu. Bo oto znów przyszło nam żyć w kraju, gdzie etyka jest towarem luksusowym, a rachunek za nią – jak zawsze – wystawiono nam.

Zamiast puenty: Przypowieść o Karczmie pod Długiem Moralnym

Na rozstaju dróg stoi karczma „Pod Długiem Moralnym”. W środku Petru miesza nadzieję z inflacją, Lubnauer zapisuje kredą: „Etyka – do spłaty po wyborach”, a Zembaczyński patrzy w okno, mówiąc, że wszystko idzie ku lepszemu. Do środka wchodzi społeczeństwo z kartą podatkową w dłoni i pyta:
– Ile dziś za porządek moralny?
Karczmarz z logiem budżetu państwa odpowiada spokojnie:
– Jak zawsze – płacicie nadzieją.
I tylko echo Seneki przypomina, że biedny jest nie ten, kto ma mało, lecz ten, kto pragnie więcej.
Reszta rachunku – jak zwykle – zostaje na nas.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 28-10-2025

47959. 
Odnośnie wpisu numer: 47957

Pamiętam Mariana Cemkę, który od wielu lat zawsze miał pewne anse i niuanse, mimo że nie był w Radzie.
Ciągle walczył o coś, czego radni nie chcieli zatwierdzać i odrzucali. [...]
Może obecnie da radę przełamać Radę.
 Czynnik społeczny
 Iława, Wtorek 28-10-2025

47958. 
Odnośnie wpisu numer: 47957

Ludzie...!!! To już przestaje być śmieszne...
Naprawdę z naszym Burmistrzem Kopaczewskim coś jest nie tak...
Co on za głupoty wygaduje...???!!!

Ale że żaden z radnych nie potrafi sprowadzić go na ziemię...???!!!
Wszystko siada w gospodarce, a ten zadłuża nasze miasto kolejnymi kredytami w miliony, i jeszcze wymyśla takie głupoty i głupotki:

- most na wyspę żeby kampery mogły dojechać (serio???!!!)
- molo na Małym Jezioraku (serio???!!!)
- styl amerykański na cmentarzu (serio???!!!)
- napis witacz "IŁAWA" (serio???!!!)

Co to za dziecinada jest...???!!! Ludzie...!!!
 obserwator z Gajerka
 Iława, Wtorek 28-10-2025

47957. 
Odnośnie wpisu numer: 47952

[...] Na sesji został przegłosowany pozytywnie wniosek mieszkańca miasta Iławy Mariana Cemki o obniżenie pensji burmistrza Kopaczewskiego. Teraz wniosek trafi do komisji.
Dlaczego mieszkańcy naszego miasta nie stawiają takiego wniosku na każdej sesji? Może w końcu zostanie on rozpatrzony pozytywnie przez komisję i przegłosowany przez Radę Miejską. To przecież nasi radni.
Vox populi vox Dei.
 wyborca
 Iława, Poniedziałek 27-10-2025

47956. 
Odnośnie wpisu numer: 47954

Butelka wśród ruin rozumu

„Wszystko płynie” — mawiał Heraklit, choć zapewne nie miał na myśli plastikowych butelek wędrujących po parkingach Biedronek jak zagubione dusze nowej epoki. Dziś płynie nie tylko rzeka, ale i zdrowy rozsądek, rozlany w systemie kaucyjnym niczym tanie piwo z przerwanego obiegu.

Zbudowaliśmy świątynię recyklingu, lecz zapomnieliśmy postawić ołtarz wiedzy. Obywatel, niczym współczesny Diogenes, błądzi po mieście z pustą butelką, szukając automatu, który go zrozumie. Lecz automat milczy — ekran czarny, komunikat błędu, a gdzieś w tle echo ministerialnych rozporządzeń brzmi jak chóralne „nikt nic nie wie”.

Polska, kraj wielkich idei i jeszcze większych pojemników, znów stanęła na rozdrożu między ekologicznym sumieniem a codziennym absurdem. Nie ma jeszcze pojemników, nie ma oznaczeń, ale jest nadzieja — ta sama, co zwykle: że może ktoś inny odda za nas te butelki.

Stoicki spokój miesza się z melancholią — może to już nie system kaucyjny, a alegoria naszej cywilizacji, w której każda próba naprawy świata kończy się brakiem instrukcji obsługi. Uśmiecham się więc, lekko, sarkastycznie, jak Seneka patrzący na tonący Rzym: „Człowiek mądry nie gniewa się na rzeczywistość — on ją obserwuje, popijając wodę z butelki, której nie ma gdzie oddać.”

Czy jest jakieś wyjście? Jeśli potraktować „chaos kaucyjny” nie tylko dosłownie, ale symbolicznie, to można dostrzec, że to nie tylko problem z butelkami, lecz z samym sposobem, w jaki próbujemy „zarządzać światem”.

Wyjście istnieje — ale nie w prostym sensie „naprawić system”, tylko w sposobie, w jaki my, ludzie, uczymy się żyć w sprzeczności. Bo oto nowoczesność: z jednej strony pragniemy porządku, z drugiej — żyjemy w kulturze permanentnego chaosu informacyjnego i decyzyjnego.

Z perspektywy stoickiej — wyjście jest wewnętrzne. System kaucyjny może być absurdem — ale równie dobrze może być lustrem. Pokazuje nam, jak bardzo cywilizacja potrzebuje sensu, zanim stworzy strukturę.

Prawdziwe wyjście zaczyna się nie w ministerstwie, lecz w głowie: w decyzji, by nie dać się zwariować i mimo wszystko oddać tę butelkę — nie dlatego, że system działa, ale dlatego, że chcemy, by coś w tym świecie działało.

Czyli:
• Polityczne wyjście – dopiero przyjdzie, kiedy pojawi się realna edukacja i infrastruktura.
• Filozoficzne wyjście – już jest: śmiać się, działać po swojemu, nie czekać na doskonałość świata.

I kiedy tak sobie stoję w kolejce do automatu, który nigdy się nie otworzy, uśmiecham się — melancholijnie, stoicko, jakby w tym wszystkim było jednak coś pięknego. Bo dopóki ktoś jeszcze próbuje, dopóty świat, choć tonie w chaosie, nie utonął całkiem.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 27-10-2025

47955. 
Odnośnie wpisu numer: 47951

Słyszałam że pewien POWIATOWY organ czasami proponuje rodzicom dzieci nazwijmy ich, że mają problemy, aby zgodzili się na przeniesienie do pewnej POWIATOWEJ placówki, która ma takim dzieciom pomagać.

Problem polega na tym, że nikt poza tymi jednostkami nie widzi potrzeby umieszczania dziecka w tej specjalnej szkole. [...] A rodzice, czasami mają swoje problemy i co mają zrobić z machiną rządową?

Może znajdą się odważni rodzice, którzy zdecydują się o tym opowiedzieć? Zyskuje na tej operacji tylko i wyłącznie budżet powiatu [...]. Z dzieciaka zrobią wariata to i dotacja wyższa.

[...] Kiedyś mocno piętnowano „handel skórami”. Teraz jest to kryminał wyższej kategorii.
 Anna
 PL, Poniedziałek 27-10-2025

47954. 
System kaucyjny, czyli kolejny projekt lewackich oszołomów.
Kompletny chaos, brak oznaczeń i zero edukacji! Po co to komu?!
Tak wygląda "ekologia" po nowemu!
 Ola Mała
 Iława, Poniedziałek 27-10-2025

47953. 
Jak przeżyć, gdy Polska płynie wstecz

Polska płynie wstecz. Nie jak łódź z zepsutym silnikiem, lecz jak teatr, w którym aktorzy zapomnieli, że grają. Na scenie ktoś cytuje konstytucję, ktoś inny ją przerabia na wiersz patriotyczny, a zza kulis słychać dźwięk kserokopiarki, która drukuje kolejne ustawy w trybie natychmiastowym. Premier mówi do narodu jak do dziecka, które zgubiło but, a prezes sądu udowadnia, że prawa logiki są kwestią interpretacji.

Bezrobocie rośnie jak ciasto drożdżowe, ale nikt nie wie, kto włożył je do pieca. Ludzie stoją w kolejkach do agencji pracy, jakby wciąż pamiętali rytuał PRL-owskiego czekania: z termosem, z nadzieją, z absurdem w kieszeni. Zagraniczna polityka przypomina grę w szachy, w której pionki same wracają na swoje miejsca, a król udaje, że śpi.

W takich czasach najlepiej przyjąć postawę melancholijnego stoika: patrzeć, jak absurd pączkuje, i uśmiechać się jak ktoś, kto już dawno przestał oczekiwać sensu, ale wciąż ma ochotę na kawę. Trzeba nauczyć się sztuki nieprzywiązywania — do partii, do obietnic, do własnych złudzeń. Gdy Polska płynie wstecz, najrozsądniej jest nauczyć się pływać bokiem: ironicznie, z wdziękiem, z nonszalancją.

Nie chodzi o to, by przestać czuć, ale by czuć z dystansem. Jak Epiktet, który pewnie wzruszyłby ramionami, słysząc dzisiejsze debaty sejmowe, i powiedziałby: „Jeśli nie możesz zmienić kierunku rzeki, przynajmniej nie daj się w niej utopić.” Uśmiecham się więc — nie dlatego, że jest dobrze, lecz dlatego, że śmiech jest ostatnim aktem wolności.

Oprócz uśmiechu, mam głęboką wiarę, że przyszłość Polski — jeśli wierzyć rytmowi jej historii — będzie raczej spiralą niż prostą linią. Czeka nas kilka burz: gospodarczych, politycznych, a może i emocjonalnych. Wzrośnie napięcie między potrzebą stabilizacji a pragnieniem rewolucji; między europejskim rozsądkiem a lokalnym romantyzmem.

Ale równolegle pojawi się coś cichego i bardziej trwałego — powrót do zwykłej solidarności, nie tej z pomników, lecz tej z codziennych rozmów, sąsiedzkiej pomocy, ironicznego zrozumienia. Może więc Polska nie tyle płynie wstecz, co szuka sposobu, by zawrócić z godnością — z melancholijnym uśmiechem i świadomością, że absurd nie jest końcem świata, lecz jego stałym elementem dekoracji.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Poniedziałek 27-10-2025

47952. 
Odnośnie wpisu numer: 47938

Czym się zajmuje aktualnie Michałek Młotek? [PO/KO]

Bo przecież specjalnie dla Michałka oddano Inkubator Technologiczny, który miał powodować, że przedsiębiorcy w Iławie będą mieli same ochy i achy, bo taki piękny budynek, pięknie położony, to Michałek tam im wydzieli zagrody do prowadzenia biznesu.

Albo lepiej o historii ulic ludziom pogadać, pobiegać z nimi, powycierać trochę chodniki, pokazać się, tylko promocję sobie zrobić - to Michałek potrafi.

Czy Michałek w ogóle na swoim stanowisku w pracy coś robi w Starostwie Powiatu? Bo Michałka to jakoś słabo widać z nowymi pomysłami i żeby coś do przodu się stało. Nic tylko ta historia i burmistrzowskie stanowisko się marzy. [...] Historia i histeria.

No i Michałek [...] chwali się, iż rzekomo "wymyślił" aparaturę żeby teraz otworzyć miastu przejazd kolejowy. [...]
 Szum Tataraku
 Las Eczno, Poniedziałek 27-10-2025

47951. 
Mam temat dla KURIERA o [...] sądzie w [...] oraz o szpitalu w [...] i o Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w [...]

[...] Chciałabym opowiedzieć publicznie jak szpital z sądem odbierają bezprawnie dzieci od rodziców biologicznych i brudzą w papierach aby rodzice tych odebranych dzieci nie mogli ich odzyskać. [...]

Mamy z mężem taki problem, ponieważ nagle urodziłam dziecko w [...] w domu [...], a szpital wysłał pismo do sądu, że ja urodziłam dziecko i prosi o "podjęcie decyzji czy mogę wyjść z dzieckiem ze szpitala do domu, czy zostaje w szpitalu, tylko dziecko aż do wyznaczania rodziny zastępczej". A do żadnego zaniedbania nie doszło.

Dwa lata temu również odebrano nam bezprawnie ze szpitala dwoje dzieci [...] i [...], więc prosimy bardzo Was gazetę o interwencję w tej naszej sprawie, bo nie wiemy gdzie mamy już się zgłosić o pomoc, ponieważ tak nas sąd w [...] opisał, że mamy "orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu lekkim", a to jest nieprawda.

Ani ja ani mój mąż nie mamy żadnego takiego orzeczenia i też opisał nas, że my zapewnimy im bezpieczny dom, lecz my zagrażamy im życiu i zdrowiu.

Już naprawdę nie wiemy co dzieje się w tym sądzie w [...] i w szpitalu, a PCPR dla dobra dzieci to zamiast pomóc rodzicom to pomagają rodzinie zastępczej.

Ta rodzina zastępcza zabrania kontaktu rodziców biologicznych z dziećmi, ale alimenty chcą żeby rodzice biologiczni płacili.

Poprawiliśmy warunki mieszkaniowe ale sąd oczywiście nie chce oddać nam dzieci tylko wystąpił od razu o pozbawienie praw rodzicielskich, dlatego chcielibyśmy aby to nagłośnić żeby ludzie wiedzieli co się dzieje w tym naszym grajdole, jak sąd, PCPR i szpital zabierają bezprawnie dzieci od rodziców biologicznych i przekazują do rodziny zastępczej.

Zwróciłam się do PCPR w [...] żeby się dowiedzieć gdzie trafił nasz synek [...] bo nie dostaliśmy postanowienia sądu do jakiej rodziny zastępczej on trafił, to kazała mi dyrekcja PCPR czekać albo zadzwonić do sądu i się dowiedzieć, bo oni dopiero wrócili z urlopu i nie są zorientowani [...].

Moim zdaniem to jest zorganizowany proceder [...] [...] [...].

[...] Niech ktoś to wreszcie przerwie!
 anonim
 [dane do wiadomości redakcji], Niedziela 26-10-2025

47945. 
38% w sondażu dla Koalicji Obywatelskiej to ordynarna fałszywka.
Szefem firmy sondażowej jest były członek PO.
Jawne naigrywanie się z Polaków.
Ależ oni są bezczelni.
 anty-bolszewik
 Iława, Sobota 25-10-2025

47944. 
Abdykacja burmistrz Beaty Lejmanowicz.
[...] Realia.

Szefem nadzoru nad spółką komunalną - Tomasz Koprowiak.
Spółdzielnia energetyczna - szefem Tomasz Koprowiak.
Wizyty delegacji dotycząca wiatraków - prelegent Tomasz Koprowiak.
Tu już nie ma zarządu gminą wybranej przez ludzi burmistrz, ale rządy starego komucha Tomasza Koprowiaka z tylnego siedzenia.

Teraz niech po muzeum oprowadza Rafał Ryszczuk.
"Innowacyjne" drogi promuje Rafał Ryszczuk.

No i zostaje zbędna Beata Lejmanowicz.
Już teraz w zasadzie rządzi Tomasz Koprowiak z Rafałem Masnym.
Czyli PO wróciło z hukiem. [...] Czy ludzie głosowali na coś takiego?
 Mariusz
 Referendalne Kisielce, Piątek 24-10-2025

47943. 
Iława to naprawdę piękne miastko. Tylko nie wiadomo co w nim chodzi.
Chcieliście zmian na siłę, wybraliście Dawidka Kopaczewskiego - źle.
Walczy z nim dawny kolega - Michałek Młotek. Kłótnia w rodzinie.
Nie wiadomo jak będzie.
Michałki i Dawidki i [...] frytki.
 Rzut okiem na miasto
 Iława, Piątek 24-10-2025

47942. 
[...]
Przeniesienie do innego miasta (województwa) pod przykryciem objęcia nowego stanowiska.
Skąd my to znamy? [...] Kurierzy poszperajcie...
 PrawdaWasWyzwoli
 Iława, Piątek 24-10-2025

47941. 
Słońce, które zapomniało świecić

Niektórzy mówią, że świat stracił smak, bo ludzie przestali się dziwić. Może to prawda. Dla większości słońce jest dziś po prostu słońcem — kulą ognia, którą da się przewidzieć w aplikacji pogodowej. Rzeka? To linia w Google Maps. Kwiat? Potencjalny alergen. A jednak — jak pisał Heraklit — „wszystko płynie”, tylko nikt już nie słucha tego szumu, bo wszyscy mają słuchawki.

Syracydes przestrzegał: „Nie wylewaj serca swego każdemu człowiekowi”. Cóż za trafna rada w epoce, gdy serca są już dawno wyprane i powieszone na sznurku jak stare pranie uczuć. Nie chodzi o to, by nie kochać — chodzi o to, by mieć siłę kochać coś, co nie daje żadnej gwarancji zwrotu emocjonalnego.

Piękno nie ma dziś dostępu do systemu. Zablokowane przez algorytmy i rozsądek. Zastąpione przez „produktywność” i „zdrową rutynę”. Człowiek współczesny przypomina więc kota, który patrzy na swoje odbicie w ekranie i myśli, że to inne stworzenie — dziwi się przez sekundę, po czym zasypia, bo przecież wszystko jest już znane.

A ja siedzę i śmieję się cicho, melancholijnie, z odrobiną sarkazmu. Bo jak tu nie śmiać się z faktu, że potrafimy mierzyć puls galaktyk, ale nie wiemy, jak zatrzymać własny smutek? Stoicy powtarzali, że należy zgodzić się z losem. Surrealiści odpowiedzieliby: „Tak, ale najpierw nalej kawy w but”.

I tak siedzimy — pomiędzy absurdem a spokojem — z pustym sercem, które udaje pełne. Może kiedyś znowu nauczymy się karmić duszę pięknem. Może zrozumiemy, że słońce to nie tylko słońce. Że rzeka to nie tylko rzeka. Że szczęście to nie obowiązek. A wtedy, być może, świat znów zacznie pachnieć jak świeżo otwarta książka, której jeszcze nikt nie zdążył przeczytać.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Piątek 24-10-2025

47940. 
Polskojęzyczny rząd uśmiechniętych europejczyków, libertynów i lewaków ogłosił, że jednak znowu nie będzie obiecanej obniżki składki zdrowotnej dla przedsiębiorców w 2026 roku. Znowu NIE DA SIĘ. Przestałem liczyć która to już niedotrzymana obietnica wyborcza.

Uśmiechnięta Komisja Europejska zmieniła jednak zdanie (po niemieckim twardym NIE) i na przeczekanie niby to przygotowała plan budowy muru dronowego, który miałby "chronić Europę przed dronami" z Rosji i Białorusi. Lewaccy idioci z Brukseli wstępną zdolność zaplanowali na... - serio piszę, to nie pomyłka - dopiero grudzień przyszłego 2026 roku. Ten ledwo element "Straży Wschodniej Flanki" ma być w pełni operacyjnie gotowy do... - serio piszę, to naprawdę nie jest pomyłka - dopiero grudnia 2028 roku.

Uśmiechnięci ministrowie energii UE wreszcie wydali całkowity zakaz importu gazu z Rosji, ale... od dopiero roku 2028. Tylko sprzeciwiające się Słowacja i Węgry będą mogły importować gaz do końca 2027 roku. Przypomnijmy, że Rosja napadła na Ukrainę na początku roku 2022. Uśmiechniętym lewakom potrzeba było aż prawie 7 lat na podjęcie prostej decyzji. Oczywiście na końcu do niczego nie dojdzie, bo z końcem roku 2028 wszystko będzie już pozamiatane.

Czego jeszcze nie rozumiecie...?
 anty-bolszewik
 Iława, Czwartek 23-10-2025

47939. 
W epoce, gdy robak stał się nowym cielęciem, a tofu smakuje jak wspomnienie dawnego grzechu, człowiek znów szuka sensu w talerzu. Prof. Cichosz woła z uczuciem, że mięso to „dieta dla mózgu”, lecz kto jeszcze posiada mózg, skoro wszystko, co jemy, dawno zostało zaprogramowane przez marketing? Zrezygnować z mięsa — mówi — to jak oddać się w ręce anemicznego anioła, który śni o zielonym groszku i moralnym spokoju.

Tymczasem nad światem unosi się aromat grillowanych świerszczy i przetworzonych uczuć. Supermarkety pełne są ludzi o twarzach z plastiku i spojrzeniach nasyconych syropem glukozowo-fruktozowym. Każdy niesie w koszyku własną metaforę: weganin — wyrzut sumienia, mięsożerca — wspomnienie pierwotnego triumfu, a anorektyk — cichą poezję nieistnienia. Jak powiedział Heraklit: „Świnia raduje się błotem bardziej niż czystą wodą.” Czy to znaczy, że natura zna lepiej nasze potrzeby niż ideologia diety? A może świnia po prostu rozumie, że błoto to jedyne, co zostało prawdziwe?

W międzyczasie media donoszą o epidemii otyłości, o chorobach z niedojedzenia i przejedzenia, o ludziach, którzy umierają z nadmiaru kalorii i braku sensu. To już nie głód, lecz przesyt stał się nową pustką duchową. Stoicki uśmiech ironii pojawia się na naszych twarzach — cienki jak plasterek szynki roślinnej.

W końcu wszystko staje się surrealistycznym rytuałem: weganin modli się do białka grochu, mięsożerca do wspomnień ogniska, a robak — nasz nowy towarzysz w puszce — spokojnie czeka, aż i jego nazwą źródłem życia. Tak więc jedzmy, co chcemy, ale pamiętajmy: nie pokarm nas definiuje, lecz głód, którego nie umiemy już nazwać.

Przyszłość nie przyjdzie z hukiem, lecz z cichym sykiem otwieranej puszki po syntetycznym białku. Ludzie będą spacerować po miastach z plastiku, gdzie powietrze pachnie algami i nostalgią po chlebowym zakwasie. Robaki staną się walutą, a mięso — wspomnieniem luksusu, o którym opowiada się dzieciom jak bajkę o utraconym raju.

Niebo zgaśnie nie przez ogień, lecz przez światła ekranów. Kiedy ostatni człowiek zapyta sztuczną inteligencję, czym jest głód, odpowiedź zabrzmi: „Nie znaleziono danych w pamięci.” I wtedy dopiero zacznie się prawdziwa apokalipsa — ta wewnętrzna, bez płomieni, bez dymu, tylko z milczeniem pustych talerzy.

Zamiast puenty:

Na końcu czasów nie będzie sądu, tylko echo naszych wyborów. Niebo się nie rozstąpi — po prostu wyloguje.
A człowiek, syty wszystkiego oprócz sensu, spojrzy w pustkę i szepnie z uśmiechem: „Byłem. Jadłem. Śniłem.”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Czwartek 23-10-2025

47938. 
Ale ale, co to za nowości w mieście Iławie!
Podobno jeden z lokalnych histeryków od promocji niemieckich czasów Iławy, jej ulic i zakątków - ma w ręku czarodziejski pilot, więc stoi z nim [...] i klika przy przejeździe kolejowym koło białego kościoła żeby ludzie swobodnie mogli przejeżdżać.
Taki nasz sternik kolejowy, co zastał klozet zamknięty a zostawili otwarty.
 słodki jak czekoladowe michałki
 okolice Zdrowego Rozsądku, Czwartek 23-10-2025

47937. 
Październikowa metafizyka codzienności, czyli uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości.

Jesienny spleen ma w Polsce szczególny zapach – coś między mokrym liściem a przypalonym olejem w telewizyjnej patelni wiadomości. To czas, gdy człowiek wstaje, włącza czajnik i już wie, że zanim woda zacznie wrzeć, rzeczywistość zdąży się pogorszyć o dwa punkty w rankingu absurdu. W takich chwilach przypomina się zdanie Heraklita: „Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki.” Choć w naszym wydaniu rzeka płynie brunatną herbatą i śmieciami po kampanii wyborczej, a my tkwimy w niej po kolana, z uśmiechem pełnym rezygnacji.

Żyć tu dziś to jak próbować medytować w pociągu, który jedzie donikąd, ale za to z głośnym megafonem i promocją na bilety w jedną stronę. Można oczywiście próbować stoicyzmu – siedzieć na przystanku świata i obserwować, jak autobus rozumu przejeżdża obok po raz setny. Albo, jak Sokrates, pytać wszystkich wokół: „Czym jest dobro?”, wiedząc doskonale, że odpowiedzią będzie mem lub faktura za prąd.

A jednak jest w tym wszystkim pewna poezja. Polska jesień to spektakl, w którym melancholia tańczy z groteską, a absurd robi za suflera. Może więc sztuka życia w takich czasach polega na tym, by – jak stary Diogenes w beczce – zapalić lampę w południe i szukać człowieka, wiedząc, że i tak się nie znajdzie, ale przynajmniej będzie ciepło od płomienia.

Se-tak-myślę, że „Październikowa metafizyka codzienności, czyli uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości” to zdanie, które brzmi jak ironiczna modlitwa współczesnego stoika. Łączy dwa światy: wzniosłość i błoto. „Metafizyka codzienności” sugeruje, że nawet w najzwyklejszych gestach — zapaleniu czajnika, czekaniu na tramwaj, scrollowaniu apokalipsy w wiadomościach — kryje się coś głęboko filozoficznego. Październik staje się nie tyle miesiącem, co stanem ducha: chłodnym, wilgotnym, ale jeszcze pełnym kolorów, zanim wszystko zgaśnie.

A „uśmiech pod mokrym liściem rzeczywistości” to już czysta poezja absurdu. To pogodzenie się z tym, że świat jest trochę brudny, trochę śmieszny i trochę smutny — ale mimo to warto się do niego lekko uśmiechnąć. Nie z naiwności, lecz z cichego zrozumienia, że piękno bywa ukryte właśnie tam, gdzie rzeczywistość przesiąka deszczem.

Bo w końcu, jak powiedziałby pewnie jakiś nowy, jesienny filozof z tramwaju numer 10: „Nie ma sensu, ale przynajmniej jest pogoda na sweter.” I w tym – może – tkwi cała mądrość przetrwania.
 Natasza-peegerówka
 Susz, Środa 22-10-2025

47935. 
Eurostat poinformował, że Polska odnotowała jeden z najszybszych wzrostów długu publicznego w całej Unii Europejskiej — drugi co do tempa przyrost w ostatnim roku.
Zadłużenie naszego kraju przekroczyło już 2 biliony złotych, a jego relacja do PKB wzrosła o 2 punkty procentowe.
To niepokojący sygnał, że kondycja finansów państwa gwałtownie się pogarsza.
 Kolega Skaner
 KURIER IŁAWSKI, Środa 22-10-2025

47934. 
Czy redaktorzy Kuriera mogliby sprawdzić, dlaczego przed skrzyżowaniem o ruchu okrężnym przy ulicach Ostródzkiej i Jana Pawła II znaki informacyjne dla pojazdów powyżej 3,5 tony są przekreślone?

A także dlaczego przed rondem na ul. Dąbrowskiego – od strony ul. Konstytucji 3 Maja – nie ma żółtych tablic informacyjnych, które wskazywałyby na objazd w kierunku Olsztyna oraz Lubawy – tak, aby samochody powyżej 3,5 tony kierowały się ulicą Jana Pawła II, a nie przejeżdżały przez ulice Niepodległości i Kościuszki?

To istotna sprawa dla kierowców ciężarowych oraz mieszkańców centrum Iławy.
 Karol Rudnicki
 Iława, Wtorek 21-10-2025

47933. 
Ruiny z marmuru korporacyjnego snu

„Nie wszystkie sny rodzą się w zamkach. Niektóre wyrastają z ruin… w chwili, gdy postanawiasz, że nigdy więcej nie będziesz milczeć.”

„Człowiek jest miarą wszechrzeczy” – mawiał Protagoras, zapewne nie przypuszczając, że kiedyś miarą człowieka stanie się jego wydajność godzinowa i liczba maili oznaczonych zielonym znacznikiem „done”.

Współczesny człowiek nie buduje już świątyń – siedzi w open space’ach, gdzie modlitwy odmawia się w języku KPI i PowerPointa. Ruiny, z których wyrastają jego sny, to nie kolosea ani pałace, lecz nadpalone resztki ambicji w folderze „archiwum zawodowe”. Kiedyś marzył o twórczości, teraz o 20-minutowej przerwie na lunch bez Teamsów.

W surrealistycznym pejzażu korporacyjnego absurdu stoik i błazen stają się jednym. Stoik powtarza: „To też minie”, błazen dodaje z ironicznym uśmiechem: „Ale w międzyczasie zrób prezentację z kolorowym wykresem.” Obaj wiedzą, że cokolwiek się dzieje, algorytm jest głuchy na sens, a czuły tylko na deadline.

Ruiny współczesności są piękne w swojej grotesce – przypominają marmur zrobiony z plastiku. Z nich wyrastają sny ludzi, którzy po cichu uczą się milczenia, aż pewnego dnia milkną naprawdę – z wypalenia, z nudnego heroizmu bycia „dyspozycyjnym”, z elegancji niewidzialności.

I wtedy właśnie rodzi się coś prawdziwego. Nie z zamku sukcesu, lecz z ruin zrezygnowanej duszy, która nagle mówi: „Dosyć.” Bo może właśnie w chwili, gdy człowiek odważa się nie odpowiadać na maila po godzinach, zaczyna się jego własna filozofia — nie w stylu Arystotelesa, lecz w stylu kawy wypitej ze zrezygnowanym spokojem i ironicznym uśmiechem, który mówi: „Wiem, że to absurd. I dlatego jeszcze żyję.”

A co dalej z tym człowiekiem? Może nic spektakularnego. Nie zbuduje imperium, nie wystąpi na konferencji motywacyjnej, nie napisze bestsellera o „work-life balance”. Ale zacznie wracać do siebie — powoli, jak ktoś, kto odzyskuje słuch po długim hałasie. Nauczy się oddychać nie po to, by być bardziej efektywnym, lecz by po prostu być.

Zrozumie, że ruin nie trzeba odbudowywać w pałace — wystarczy w nich zamieszkać z odrobiną godności i ciszy. I może pewnego dnia, gdy ktoś inny spojrzy na jego zmęczone oczy i zapyta: „Jak to zrobiłeś, że nie zwariowałeś?”, on tylko wzruszy ramionami, z tym melancholijno-stoickim uśmiechem, który mówi więcej niż jakakolwiek prezentacja: „Po prostu przestałem się bać, że nie jestem niezastąpiony.”
 Natasza-peegerówka
 Susz, Wtorek 21-10-2025

47932. 
Rozczarowanie.
Coraz wyraźniej czuć, że owoce gospodarcze nie są równo dzielone. Podczas gdy w statystykach chwalimy się awansem do 20. gospodarki świata, w portfelach i na rynku mieszkaniowym mamy drożyznę i brak szans dla młodych.
Rządowa „tarcza antyinflacyjna” - zakończona.
Program Inwestycji Strategicznych - wygaszony.
Obniżki podatków - wycofane. Wręcz - ich wzrost.
Bezpłatna stołówka w szkole podstawowej - zapomnij.
W kampanii wyborczej obiecywali programy mieszkaniowe, albo akademiki za złotówkę, nawet lekarza na telefon.
Obietnice po próżnicy - ludzie czują wielkie, wielkie rozczarowanie.
 Jarosław
 Iława, Wtorek 21-10-2025

47930. 
Nagle w głowach urzędników iławskiego Ratusza urodziła się budowa molo na Małym Jezioraku.
[...] Całkowity koszt 38 milionów zł. Gigantyczna suma. [...] Cena jest z pustego worka wyciągnięta.
Ponieważ góra nieswoją kasą rozporządza, to i szafuje bez końca i bez pojęcia.
"Oszczędnością i pracą narody się bogacą". Czyż nieprawda?
 Radny bez teki
 Iława, Poniedziałek 20-10-2025


Strona [ poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 ... 205 206 207 ... 410 411 412 następna ] z 412



117874352



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Stopka | Wyszukiwarka
FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2025 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.